Draco kiwnął głową w stronę Daphne. Dziewczyna poprawiła ciemne włosy i odetchnęła głęboko. Zacisnęła ręce na różdżce i ruszyła przed siebie.
- Powodzenia - usłyszała jeszcze. W odpowiedzi kiwnęła głową, a na usta przywołała fałszywy uśmiech. Następnie raźnym krokiem ruszyła w stronę siedziby Aidena. Jej zadaniem było zrobić to co nie udało jej się matce. Miała przekonać Aidena, aby on i jego ludzie pracowali dla Czarnego Pana. Jej matka z trudem uszła z tego życiem. A potem zginęła z rąk Voldemorta. Greengrass zacisnęła ręce i odetchnęła głęboko. Wiedziała, że Dracon gdzieś tam jest i że gdy stanie coś nie tak, on jej pomoże. Była mu za to bardzo wdzięczna.
Theodor Nott, z którym wzięła ślub okazał się naprawdę świetnym mężczyzną. Nie był brutalny ani nachalny. Daphne bardzo się spodobał. Czuła, że jeśli spędzą ze sobą więcej czasu to może obdarzy go większym uczuciem. Uśmiechała się na samą myśl o tym póki nie dowiedziała się, co ma zrobić.
Ruszyła raźnym krokiem przed siebie. Nie mogła pokazać, że się boi. Spojrzała prosto w oczy strażnikowi, który bronił masywnych drzwi. Powiedziała, że chce spotkać się z Aidenem. Mężczyzna obrzucił ją taksującym spojrzeniem, a potem kiwnął głową i odsłonił wejście.
Aiden już na nią czekał. Był ubrany w czarny garnitur. Miał ciemne włosy i granatowe oczy. Wypił łyk whisky i uśmiechnął się. Daphne nie podobał się ten uśmiech.
Ruszyła powoli w jego stronę i oparła się o blat stołu. Przez chwilę oboje mierzyli się długim spojrzeniem. Mężczyzna uśmiechał się, ale jego oczy wciąż pozostawały zimne.
- Wiem po co tu jesteś, panno Greengrass. Twoją matkę również wysłał - powiedział cicho. Jego lodowaty głos rozniósł się echem po całym pomieszczeniu. Daphne zamarła na krótką chwilę, ale uspokoiła się i spojrzała mężczyźnie wyzywająco w oczy.
- Teraz już Nott - odparła zimno. Aiden wciąż uśmiechnięty dolał sobie whisky. Wyglądał na rozbawionego.
- Żadna różnica. I tak możemy się zabawić - mruknął. Daphne uniosła brwi do góry.
- Nie sądzę - powiedziała twardo nie chcąc pokazać, że się boi.
- Twoja matka uciekła i już chyba sama wiesz co ją spotkało - szepnął. Daphne spięła się i zacisnęła palce na różdżce.
- Nie waż się wspominać o mojej matce - powiedziała tylko. Mężczyzna zaczął się śmiać i powoli ruszył w jej stronę. Machnął również różdżką i zatrzymał się w półkroku. Było za cicho. Jego strażnicy znikli.
Daphne wykorzystała jego chwilę nieuwagi i zacisnęła palce na jego gardle. W drugiej ręce trzymała różdżkę.
- Dołączysz do Niego - wyszeptała z zaciśniętymi zębami wbijając patyk coraz bardziej w jego szyję. Mężczyzna zaśmiał się, ale jego śmiech stopniowo zaczął zamieniać się w głośny wrzask.
- Wygrałam.
- Wygrałam.
Daphne stała prosto jak struna niezdolna wydobyć z siebie choćby słowa. Głowę spuściła w dół. Bała się, że on odkryje iż Malfoy jej pomógł. Voldemort tymczasem przyglądał się jej uważnie. Po kilku uciążliwych minutach odezwał się wreszcie.
- Dobrze się spisałaś - powiedział tylko. Daphne przełknęła ślinę i kiwnęła głową. Z ulgą opuściła siedzibę Czarnego Pana. Theodor czekał już na zewnątrz.
- Daph! - krzyknął. Kobieta przytuliła go. - Myślałem, że ci się nie uda... Dzięki Bogu...
- Wiedziałeś? - zapytała zaskoczona.
- Od godziny. Ale Daphne, zdałaś!
- Co zdałam?
- Test. Wypełniłaś rozkaz Czarnego Pana. Za kilka dni zostaniesz jego sługą.
* * *
Hermiona westchnęła cicho i po raz kolejny spojrzała w stronę drzwi. Kolacja, którą przygotowała czekała już na stole. Robiła się powoli zimna, ale Granger nadal miała nadzieję, że Draco jeszcze ją odwiedzi.
Ostatnimi czasami robił to coraz rzadziej, co wpędzało Hermionę w ponury nastrój. Całymi dniami siedziała sama i jedyne, co robiła to czytała książki albo coś pichciła. Ta rutyna była strasznie irytująca, ale kiedy Malfoy przychodził jakoś to Granger nie przeszkadzało. Co prawda zaczepiał ją cały czas albo mówił jakieś kąśliwe uwagi, ale w gruncie rzeczy dobrze było posłuchać głosu drugiego człowieka. Nawet takiego jakim był Malfoy. Kiedy jadł razem z nią kolację i przyglądał się jej z tym irytującym uśmieszkiem, zapominała całkowicie, że tam, na zewnątrz panuje mrok. Że ludzie wciąż umierają.
Jednak, gdy go nie było natychmiast te wszystkie rzeczy wracały do niej ze zdwojoną siłą. Dodatkowo w sercu wciąż tłukło się to beznadziejne uczucie, że jej najlepsi przyjaciele zostawili ją na pastwę losu w domu Selwyna.
Xavier również nie chciał wyjść z jej pamięci. Nawiedzał ją w snach. Kiedy wstawała w nocy bała się ruszyć z łóżka. Jej zmysły były wtedy wyczulone. Słyszała każde skrzypnięcie, podmuch wiatru. Bała się poruszyć i mimo woli wstrzymywała oddech. Choć Dracon sfingował jej śmierć to jednak w środku wciąż bała się, że odkryje podstęp Malfoya i znów zrobi z jej życia piekło.
Machinalnie zacisnęła ręce w pięści i przymknęła lekko powieki. Próbowała zająć swoje myśli czymś innym. Bała się wspomnień, które mogły wypłynąć w każdym momencie na wierzch i sprawić, że znów będzie cierpieć. Nie chciała widzieć ciał martwych dziewczyn, które dniami leżały w komórce, pozostawione przez Selwyna. Wciąż pamiętała ten straszny zapach i twarze. Na każdej malował się ból i w pewnym sensie ulga. Nie było już ich. Odeszły.
Uwolniły się od cierpienia.
Uwolniły się od Xaviera.
Uwolniły się od cierpienia.
Uwolniły się od Xaviera.
Hermiona wiele razy miała ochotę zakończyć to wszystko. Myślała o tym niemalże każdej nocy odkąd trafiła do domu śmierciożercy. Nie spała po nocach. Czuła okropny ból i tą straszną bezsilność. Pamiętała jak jednej nocy Selwyn wrzucił do komórki małą Lenę. Miała tylko dwanaście lat. Cała pobita, krew lała się z niej strumieniami. Hermiona rzuciła się desperacko, aby ją uratować, zerwała kawałek szmaty i próbowała zatamować krwawienie. Dziewczynka jednak odtrąciła jej rękę i pokręciła głową.
- Zrobisz coś dla mnie? - wyszeptała drżącymi wargami. Hermiona kiwnęła głową i spojrzała na nią z troską. - Zabij mnie. Nie chcę czuć więcej bólu. Proszę, zrób to. Błagam - mówiła cicho. Granger przełknęła ślinę. Czuła, że po jej policzkach spływają łzy. Nie chciała tego robić, ale wiedziała, że jeśli pozwoli, aby Selwyn znów ją wziął do siebie, będzie umierała w męczarniach. Spojrzała w jej bursztynowe oczy i kiwnęła leciutko głową. Podniosła jej kruche ciało i zaczęła nucić cichutko kołysankę, którą zawsze śpiewała jej mama.
- Śpij, kochanie. Śpij - szeptała cicho. Jej dłonie zacisnęły się na ustach i nosie dwunastolatki. Dziewczynka nie miała czym oddychać. Powoli uchodziło z niej życie. Nie wierciła się, nie krzyczała. Spokojnie jakby zasypiała, zamknęła oczy, a jej głowa opadła bezwładnie na kolana Hermiony. Szatynka przycisnęła jej ciało do siebie i pocałowała czule.
Granger odetchnęła głęboko i wytarła łzy, które zgromadziły się w kącikach jej oczu. Chrząknęła i automatycznie ścisnęła w ręku muszelkę, którą dał jej na plaży Draco. A potem ruszyła powoli do pokoju. Wiedziała, że Malfoy już się nie zjawi.
W nocy Hermiona wciąż nie spała. Kręciła się z boku na bok, kiedy usłyszała kroki dochodzące zza drzwi. Zerwała się z łóżka i zamarła. Kroki Dracona były lekkie natomiast, te które słyszała, ciężkie. Złapała różdżkę i bez zastanowienia wskoczyła do szafy.
Minutę później do jej pokoju wpadł jakiś mężczyzna. Miał siwe włosy, czarne oczy i okrutny wyraz twarzy. Hermiona była pewna, że szuka właśnie jej. Położyła rękę na ustach tak, bojąc się, że z jej ust wydobędzie się jakiś dźwięk, który ją zdradzi. Kiedy nachylił się nad łóżkiem, Granger przełknęła ślinę. Wiedziała, że zajrzy do szafy, więc musiała działać błyskawicznie. Otworzyła szybko drzwi i zanim śmierciożerca zdążył się obrócić, powaliła go oszałamiaczem. Następnie związała go niewidzialnymi linami i zamknęła dokładnie drzwi.
Nie wiedziała kim był ten mężczyzna, ale jedno było pewne. Znalazł ją. Czyli Selwyn musiał coś podejrzewać. Zacisnęła ręce w pięści.
Malfoy, gdzie jesteś?
No cóż, wiem że ostatnio prawie w ogóle się tutaj nie udzielałam, ale nie mam do tego głowy. Już nawet nie chodzi o to, że zaczął się rok szkolny, robią nam testy z dwóch pierwszych lat gimnazjum, kartkówki, miliony zajęć dodatkowych (które tak naprawdę są obowiązkowe), że mam praktycznie codziennie do 15 albo 16 i że kiedy przychodzę do domu nic mi się nie chce robić. Ostatnio zdarzyło się coś, co kompletnie mnie dobiło i musiałam sobie trochę od tego wszystkie odpocząć. Ale już wracam.
Co do rozdziału... Pisałam go jeszcze w wakacje, szczerze mówiąc. Przejrzałam go tak od góry do dołu, ale znając życie nie wyłapałam wszystkich błędów, więc jak coś znajdziecie to krzyczeć jak najgłośniej :)
Pozdrawiam!
_________________________________
Co do rozdziału... Pisałam go jeszcze w wakacje, szczerze mówiąc. Przejrzałam go tak od góry do dołu, ale znając życie nie wyłapałam wszystkich błędów, więc jak coś znajdziecie to krzyczeć jak najgłośniej :)
Pozdrawiam!
No proszę! Daphne śmierciożercą? Ciekawe o co w tym chodzi.
OdpowiedzUsuńDrugi fragment był jednak zdecydowajie bardziej emocjonujący. Kurczę aż łzy miałam jak czytałam o tej dziewczynce...
No i końcówka. Ciekawe kim jest ten śmierciożerca.
Błędów żadnych nie widzę, ale to że tak długo nic nie pisałas jestem w stanie wybaczyć. Ja jestem już w pierwszej liceum, ale mam dokładnie to samo. Siedzę do późna w szkole, a gdy przychodzę do domu to nawet nie mam siły wstać i wziąć pilot do ręki xD
S.
W takim razie łączę się z tobą w bólu. :D
UsuńTyle czekałam na ten rozdział i kiedy zobaczyłam że go dodałaś, przeczytałam w dwie minuty.
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny? :-D
Dzisiaj jeszcze albo po północy.
Usuńjak ja lubię czytać opisu uczuć twojego autorstwa! naprawdę! oczarowały mnie kiedy czytałam Wampirzy Zamęt. I tu mam pewne pytanko. Wiem że pisałaś na Klausie i Caroline, że nie wiesz czy napiszesz jeszcze kiedyś coś o TVD, ale mimo to przybyłam z prośbą abyś się nad tym zastanowiła. proosze proosze proosze
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje!
UsuńNie wiem czy jeszcze napiszę coś o Pamiętnikach Wampirów. Głównie dlatego, że mam miliony pomysłów na opowiadania tylko czasu brak. Na razie chcę zakończyć to oraz Kolizje Serc, a potem mam w planach opublikować kolejne dwa blogi, ale nie będą one o PW. Może jeśli je skończę... Nie wiem. Nie mam pojęcia jak to będzie. Ale nie mówię nie. Jeśli wena mi dopisze to może, może... ;)
Co tu się porobiło? Bardzo mi żal Hermiony i tej dziewczynki. Mam nadzieję, że Selvyn niedługo zapłaci za wszystko co zrobił.
OdpowiedzUsuń