piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 9


          Draco wiedział, że sfałszowane śmierci Hermiony i jej tajemniczego przyjaciela będzie wymagało wiele trudu. Po pierwsze musiał wytrzasnąć skądś ciała. Zwrócił się z tym do pewnego zaufanego grabarza. Miał na imię Frank Woodley i nie obchodziło go do jakich celów były mu potrzebne. Zaręczył go, że nikomu nic nie powie o tej dziwnej prośbie i obiecał, że napisze wiadomość jeśli znajdzie godnych kandydatów. 
Draco gościł właśnie w domu Selwyna, kiedy dostał od niego karteczkę. O mało się nie zachłysnął whisky, którą właśnie pił. Już zaczął się zastanawiać jak wywalić z domu Xaviera tak żeby nie zaczął nic podejrzewać, ale na szczęście sam zmył się tłumacząc się, że ma obiad z teściami. Przez chwilę jeszcze żalił się na ich temat, a potem sobie poszedł. Draco odczekał na wszelki wypadek dziesięć minut i teleportował się. 
Zakład Franka był ponury i obskurny, czyli dokładnie taki jaki powinien być dom pogrzebowy. Woodley czekał już na Malfoya z beznamiętnym wyrazem twarzy. Był już grubo po czterdziestce, ale nadal dobrze się trzymał. Gdyby nie jego praca, Draco był pewien, że kobiety tłumami ustawiałyby się do niego w kolejce. Niestety przez jego dość dziwną i mało romantyczna pracę, kobiety zostawiały go w spokoju, a jemu najwyraźniej bardzo to odpowiadało. 
Frank uścisnął Malfoyowi rękę na powitanie i bez zbędnych ceregieli wprowadził do środka. Na stołach leżały dwa ciała. Draco zmrużył oczy i spostrzegł, że ich twarz została wypalona. Wzdrygnął się, ale w duchu pomyślał, że to nawet bardzo dobrze. Ciało kobiety było nawet podobne do Hermiony. Na chłopaka nie zwracał uwagi; nikt nie widział twarzy Malfoya ani żadnych innych szczegółów, kiedy skakał z Granger przez okno, więc jego ciało mogło się nadać. Musiał być tylko ubrany na czarno. Tyle wystarczy. 
Skinął głową w stronę Franka i sowicie mu zapłacił. Kiedy odwrócił się machnął różdżką i wyszeptał Obliviate. Wiedział, że można ufać temu mężczyźnie, ale nie mógł zanadto ryzykować. Gdyby Selwyn albo ktokolwiek inny by go znalazł i zmusił do gadania, zarówno on jak i Hermiona byliby już martwi. 
Posadził roztargnionego Franka na krześle i machnął różdżką. Dwa ciała jak na komendę zniknęły. A potem sam teleportował się w miejsce, gdzie miała rozegrać się decydująca scena. 

* * * 

Malfoy szedł razem z Selwynem przez jakąś mało uczęszczaną ścieżkę niedaleko lasu. Xavier oblizywał wargi ze zniecierpliwienia. Chciał dostać w swoje ręce tą małą dziwkę i tego chłopaka, który zdołał pomóc jej uciec. Pół godziny później śmierciożerca tracił powoli nadzieję, że złapie uciekinierów, kiedy spostrzegł z daleka bardzo podobną dziewczynę do tej którą trzymał w domu. Krzyknął w stronę Malfoya, który ruszył za nim pędem. 
Selwyn zaczął serwować w nich śmiertelnymi zaklęciami, ale Draco namówił go, że lepiej będzie jeśli wezmą ich żywcem. Xavier zgodził się i od tej chwili rzucał przed siebie mniej niebezpiecznymi zaklęciami, ale również groźnymi. Te osoby, które przed nimi uciekały były oczywiście z góry opłacone przez Malfoya. W pewnej chwili tak jak rozkazał, dziewczyna rzuciła w nich zaklęciem. Xavier machnął różdżką strasznie zniecierpliwiony. Tuż przed nim wybuchła kula ognia. Malfoy rzucił to zaklęcie w tej samej chwili. Ogień z ich różdżek zderzył się i poszybował w ich stronę. Wokół nich pojawił się dym. Kiedy zniknął po osobach, które opłacił nie było nawet śladu. Natomiast na ziemi kilkanaście stóp przed nimi leżały dwa zwęglone ciała. Nie można było rozpoznać twarzy. Selwyn rzucił się w ich stronę i zaczął przeszukiwać ich kieszenie. W płaszczu kobiety natknął się na to czego szukał. Wyjął papiery i przyjrzał im się. Prawdziwe. Na szczęście nie zostały zwęglone, ponieważ zostały zaczarowane tak, aby nie można było ich zniszczyć. Xavier uśmiechnął się uradowany w stronę Dracona.
- Mam już to co ukradli. Wszystko w porządku - powiedział. Malfoy kiwnął głową.
- Co z nimi? - zapytał po chwili. Selwyn wzruszył ramionami.
- Nie wiem, nie obchodzi mnie to. Jeśli ktoś będzie tu szedł i się na nich natknie to może ich sprzątnie - mruknął. - Muszę iść, Malfoy. Dzięki przyjacielu. Spotkamy się później - rzucił jeszcze i teleportował się. Draco patrzył na niego póki nie zniknął. Na jego twarzy widniał wesoły uśmieszek. Naprawdę nie sądził, że uda mu się to przedstawienie. Ale zadziałało. Teraz musiał zatrzeć po sobie wszystkie ślady.

* * *

Hermiona krzyknęła i natychmiast się obudziła. Ledwie mogła oddychać, była cała blada, a na czole spływała jej strużka potu. Rozejrzała się po pokoju i włączyła lampkę. Spokojnie, spokojnie przecież jestem w domu, wyszeptała gorączkowo rozglądając się wokół. Nałożyła szlafrok i po kolei zapaliła światło w każdym pokoju. Nigdy nie bała się ciemności, ale po czasie spędzonym w posiadłości Selwyna zmieniło się to. Ciemność od razu kojarzyła jej się ze strachem, strach z bólem, a ból z tym wszystkim co zrobił jej Xavier.
To było piętno, które zostało w niej po tym jak spędziła zamknięta przez Selwyna. Śmieciożerca zawsze trzymał je w tej piwnicy. Nagie i bezbronne. Miała również koszmary. Za każdym razem były inne, ale najgorsze było to, kiedy budziła się i przez jedną straszną chwilę była pewna, że wciąż tkwi w domu Selwyna. Przyprawiało ją to wtedy o mdłości, serce waliło jej w piersi jak oszalałe i naprawdę długo później dochodziła do siebie. W takich chwilach bardzo chciała, aby ktoś spał tuż obok niej, mógł ją przytulić i uspokoić ją.
Granger przełknęła gorączkowo ślinę i wciąż drżąc ze zdenerwowania, ruszyła do kuchni. Zaparzyła sobie cytrynową herbatę, wlała do niebieskiego kubka i ostrożnie wzięła do rąk. Napój parzyła jej wargi, ale to było do zniesienia. Dzięki temu częściowo dochodziła do siebie. Czuła jak cały ten strach z niej powoli uchodzi. Nigdy nie wyparowywał do końca. Jakaś cząstka zostawała w jej umyśle i budziła się, kiedy miała koszmary. 
Huk, który rozniósł się po domu, wprawił Hermionę w przerażenie. Odstawiła kubek, złapała różdżkę i ruszyła do salonu skąd dochodził hałas. Na ziemi leżała jedna z książek, która musiała wypaść z regału. Granger zaśmiała się trochę nerwowo. Strasznie skarciła się w duchu za to, że tak spanikowała. Wzięła książkę do ręki, przejechała po niej opuszkami palców i odstawiła na miejsce. Rozejrzała się uważnie po pomieszczeniu, odetchnęła i powoli zaczęła gasić światła. Kiedy w salonie zapanowała ciemność, ruszyła szybkim krokiem w stronę swojego pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Położyła różdżkę na stoliku nocnym i przełknęła ślinę. Merlinie, zachowuję się jak wariatka, pomyślała kładąc się do łóżka. Zakopała się w ciepłej pościeli i próbowała zasnąć. Nie mogła jednak tego zrobić. W głębi serca bała się, że znowu przyśni jej się koszmar i znowu będzie przechodzić to samo. Westchnęła cicho i zapatrzyła się w sufit. Miała tak spędzić resztę kolejnej nocy.

* * *

Kiedy rano wstała, Draco siedział już w kuchni. Posłała mu niezbyt przychylne spojrzenie i wyjęła miskę. Nalała sobie do niej płatków i zaczęła jeść. Nie miała siły na nic, a nie chciało jej się czekać aż mleko się zagotuje. Malfoy  uniósł brwi.
- Nie spałaś? Mam rozumieć, że umierałaś z tęsknoty za mną? - zapytał rozbawiony. Hermiona zmrużyła groźnie oczy, wzięła do ręki opakowanie płatków i cisnęła nim w Dracona. Blondyn nie zdążył się pochylić, a narzędzie zbrodni upadło na niego, wysypując przy okazji połowę swojej zawartości. Granger spojrzała na niego triumfalnym wzrokiem i ruszyła w stronę salonu. Na stole piętrzyły się książki. Hermiona spojrzała na ten widok zaskoczona i ruszyła w ich stronę, aby zobaczyć tytuły. Ciekawość zwyciężyła. 
- Za co to? - zapytała w końcu.
- Za to, że podsunęłaś mi Notta na kandydata do ślubu z Daphne - powiedział. Granger usiadła na kanapie i zaczęła wertować jedną z książek. Była opasła i miała jakiś dziwny tytuł, ale szatynce najwyraźniej przypadła do gustu. - No, Granger. Spokojnie, możesz pohamować swoją radość. Jeszcze się na mnie rzucisz i co ja biedny wtedy zrobię - dodał po chwili z wrednym uśmiechem. Hermiona z początku miała zamiar zrobić mu krzywdę, ale zrezygnowała z tego. Zrobił jej naprawdę piękny prezent, a przecież nie musiał.
- Dzięki - rzuciła w jego stronę, złapała jeszcze trzy książki i popędziła w stronę sypialni, zostawiając za sobą kompletnie osłupiałego Malfoya.

_________________________________

Gotowi do szkoły? Bo ja nie. Tak strasznie nie chce mi się tam wracać. Chcę jeszcze miesiąc lenistwa... :c
Rozdział taki sobie, ale może wam się spodoba. Przy okazji ogląda ktoś Teen Wolf? Zrezygnowałabym z tego serialu bo główny bohater strasznie mnie irytuje, ale gra tam Dylan, więc nie mogę. Stiles górą! ♥
Pozdrawiam!

3 komentarze:

  1. Twoja historia jest zajebista ! hahaha musialam to napisac :)
    Strasznie podoba mi sie piosenka ktora dalas zwiastunu. W ogole zwiastun jest zrobiony genialnie wiec tylko pogratulowac :)
    Szablon tez pasuje wiec wszystko jest na swoim miejscu.
    Nie bede sie czepiac ortografi, interpunkcji bo sama mam z tym problemy i nawet nie widze, jak ktos robi drobne bledy wiec to na plus :D
    Historia bardzo mi sie podoba, lecz jak dla mnie zbyt szybko rozluznilas stosunki miedzy Draco i Herm.
    Nienawidzili sie... moze Draco ja i utarowal, ale czastka nienawisci powinna pozostac... albo Draco powinien sprawic aby jej nie bylo czy cos :3
    Generalnie to chyba tylko do tego moge sie przyczepic.
    Bardzo fajnie piszesz.. tak luzno za to kolejny plus :D

    Zycze ci duzo weny! no i cierpliwosci do pisania, bo ta jest najwazniejsza :)

    Pozdrawiam,
    Ciocia Dramionka ;3
    http://swiat-wedlug-mnie-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że będą o wiele dłuższe:)
    Troszkę nie podoba mi się to, że Hermiona i Draco są tak szybko w "dobrych" stosunkach, znalazło się trochę błędów.
    Szablon masz na prawdę piękny!

    Zapraszam na mojego bloga o Dramione o zadziwiającej tematyce:)
    dramione-our-choices.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tego Malfoy to byłby niezły agent ;)

    OdpowiedzUsuń

Ulica Pokątna

Zwiastun bloga mojego autorstwa.