sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 2


          Posiadłość Selwyna była ogromna. Dom wyglądał jak zamek. Wokół niego rozciągał się żywopłot zasłaniający wszystko co działo się w środku. Kiedy Draco przekroczył bramę, ujrzał ponad dziesięciu mężczyzn pilnujących rwzydencji. Byli poustawiani w różnych miejscach i patrzyli na niego złowrogo. Na szczęście zostali przez Xaviera powiadomieni, że Malfoy przyjdzie do jego posiadłości, bo nie śmieli poruszyć się nawet na chwilę ze swojego stanowiska. 
Dracon nie miał pojęcia po co mu tyle strażników. Przecież w tym domu nie było nic szczególnego, zresztą nikomu nie przyszłoby do głowy, aby próbować się tam w ogóle włamać. Ten dom już z daleka bił strachem i śmiercią, a świadomość, że mieszka tam jeden z najbardziej brutalnych popleczników Czarnego Pana, również robił swoje. 
Mężczyzna stojący przy drzwiach skinął głową w jego stronę głową i otworzył drzwi. Malfoy bez słowa wszedł do środka. Z salonu bił ogromny przepych. Pozłacane ramy obrazów, drogie fotele, kominek, ogromny dywan.
Draco wkroczył wgłąb salonu i usiadł na jednym z foteli. Po chwili usłyszał wrzask żony Selwyna, Eleonor. Wpadła do pokoju cała czerwona na twarzy. Miała na sobie długą suknię z niebieskiego jedwabiu. Czarne włosy związała w wytwornego koka. Na jej uszach, szyi oraz palcach wisiały srebrne i złote ozdoby. Malfoy musiał przyznać w duchu, że jest naprawdę piękna.
- Kochanie, zaczekaj! - zawołał za nią Xavier. Kobieta spojrzała na niego z oburzeniem. 
- Nie masz wstydu, naprawdę! Jak możesz zapraszać mnie tutaj i spoglądać na tej swój cały sztab dziwek? Wracam do domu! A jeśli wrócisz i pojawisz się tam z którąś z tych cholernych szmat, zarżnę jej gardło! Merlinie, dlaczego ja w ogóle za ciebie wyszłam?! - wrzasnęła głośno, kierując się w stronę drzwi. Xavier zaśmiał się. 
- Przecież wiem, że zaślepiły cię moje pieniądze, Eleonor. Możesz to przyznać! - warknął. Draco podniósł się z fotela widząc zmierzającą w stronę drzwi panią Selwyn. Kobieta zatrzymała się na jego widok. 
- Patrz, ty gadzie, pan Malfoy musiał słuchać naszej kłótni! - ryknęła jeszcze, a potem odwróciła się w stronę blondyna. - Bardzo miło mi pana znowu spotkać, panie Malfoy - dodała po chwili wdzięcznym tonem. Blondyn ukłonił się i ucałował wierzch jej dłoni. Eleonor była piękną kobietą. Piękną i próżną.
Posłała mu jeden ze swoich najbardziej uwodzicielskich uśmiechów i rzuciła w jego stronę znaczące spojrzenie. Malfoy uśmiechnął się tylko nieznacznie. Odkąd pamiętał, Eleonor próbowała go uwieść. Nigdy jednak jej się to nie udało.
- Witaj, przyjacielu! Przepraszam za moją żonę, nudzi się beze mnie - zawołał nagle Xavier pojawiając się tuż obok nich. Eleonor rzuciła mu miażdżące spojrzenie i ruszyła w stronę wyjścia. Malfoy kiwnął tylko głową w stronę Selwyna zmuszając się na lekki uśmiech. 
- Mówię ci, Draco... Kobieta w domu to koniec świata. Nie wiem, gdzie ja miałem oczy, gdy się z nią żeniłem, ale teraz widzę, że ją tylko ciągnie do pieniędzy. Nie marnuj sobie życia, drogi przyjacielu, tylko ciesz się tym, że jesteś sam póki możesz - dodał po chwili zmęczonym głosem. Malfoy kiwnął ze zrozumieniem głową. I tak nie miał zamiaru się żenić. Nie była potrzebna mu kobieta, zresztą, gdyby Czarny Pan zdecydował, że już czas na niego, jego żonę zostawiłby na pastwę śmierciożerców. 
Xavier położył mu rękę na ramieniu i przyjacielskim gestem wskazał pomieszczenie, gdzie mieli zjeść obiad. Draco z trudem powstrzymywał się, aby nie zrzucić jego dłoni ze swojego ramienia. Podszedł do stołu obstawionego najróżniejszymi daniami i usiadł sztywno na krześle. Xavier od razu zaczął z nim pogawędkę. Uwielbiał gadać bez przerwy i nawet nie zwracał uwagi czy ktoś go słucha. Malfoy musiał tylko od czasu do czasu przytaknąć, lub jeśli tego wymagał Selwyn, wydać okrzyk zachwytu. Po za tym mógł się spokojnie objadać kurczakiem i liczyć minuty do opuszczenia tego domu i towarzystwa Xaviera.
Stracił apetyt dopiero wtedy, gdy zobaczył jak dwie młode dziewczyny, całkiem nagie, nalewają mu i Xavierowi whisky do szklanki. Traktował je przy tym gorzej niż śmieci. Malfoy zacisnął z całej siły zęby. Marzył już tylko o tym, aby opuścić ten cholerny dom. 
Selwyn jednak poczuł pokusę przedstawienia mu kolekcji kobiet, z którymi się zabawiał. Zaprowadził go do jakiejś piwnicy. Otworzył drzwi i gestem zaprosił do środka. Było tam ich sześć. Wszystkie w opłakanym stanie. Jedne bardziej pobite od drugich. Miały przerażenie wymalowane na twarzy. Spuściły wzrok i zadrżały widząc Selwyna. Draco z trudem powstrzymał się, aby nie odwrócić od nich wzroku. 
Xavier kazał podnieść głowę jednej z nich i Malfoy przez chwilę myślał, że naprawdę zwariował. Ale nie. Przed nim siedziała Hermiona Granger, cała poraniona. Spojrzała na niego czekoladowymi tęczówkami. Mimo tego w jakiej sytuacji się znalazła, nie płakała. Wszystkie to robiły oprócz niej. W jej oczach Draco dostrzegł ból. Wielki ból.
Malfoy zastygł w zdumieniu.
Nienawidził Granger całym sercem. Gardził nią. Ale siedzenia w tym pomieszczeniu, w domu Selwyna i bycia przez niego wykorzystywanym, nie życzył nawet jej. Dostrzegła, że ją poznał. Mrugnęła tylko oczami. Była pewna, że Malfoy ją wyda i zostanie zaciągnięta przed oblicze Czarnego Pana. W końcu była poszukiwana. Draco nie mógł jednak uwierzyć, że Xavier jej nie poznał. Przecież jej zdjęcia wisiały niemalże wszędzie! Za pomoc w ukryciu gryfonki, można było zostać zabitym. Gdyby Selwyn dostarczył ją Voldemortowi, zostałby jego ulubieńcem. A gdyby zrobił to on, nie musiałby się martwić, że Voldemort kiedyś go dopadnie.
Draco coś jednak nurtowało. Był ciekaw dlaczego Granger znalazła się w posiadłości Xaviera. Musiała z pewnością czegoś szukać w jego domu i została przy tym złapana. A jeśli tak... Było coś na rzeczy. Nie narażałaby się tak bez powodu. Czyżby Zakon Feniksa nadal istniał? Draco z trudem w to wierzył. Większość jego członków została odnaleziona i zabita przez śmierciożerców. Ale ona i Weasley gdzieś się ukryli. A Potter podobno nie żył. Chyba, że w jakiś sposób ukartował swoją śmierć. Ale czy było to możliwe? Gdyby tak, mogliby odnowić jego działalność. Tylko po co? Czarny Pan wygrał. Potter już raz z nim walczył i przegrał. Jeśli żył, czyżby łudził się, że tym razem go zniszczy? 
Malfoy przywołał na twarz kamienny wyraz. Selwyn nie zobaczył jego zdumienia ani nie dostrzegł jak intensywnie wpatrywał się w jedną z dziewczyn. 
- Podobają ci się, co? - zapytał z rubasznym uśmiechem. Dracon zacisnął usta i mruknął coś w odpowiedzi, a potem razem opuścili piwnicę. Następnie odwrócił się w stronę Xaviera i poklepał go przyjacielskim gestem po plecach. 
- Muszę już lecieć, stary. Mam dzisiaj jeszcze kilka spraw do załatwienia i nie będzie mnie przez kilka dni - powiedział przepraszającym tonem. Selwyn spojrzał na niego rozżalonym wzrokiem, ale kiwnął głową. 
- Pewnie do jakiejś panienki się wybierasz, młody. Mam rację? - zawołał za nim. Draco wykrzywił tylko wargi w uśmiechu i ruszył w stronę wyjścia. Oczywiście nie miał zamiaru wyprowadzać go z błędu. 
Wyszedł na dziedziniec. Obejrzał uważnie teren, ale tak żeby nie zwróciło to uwagi, któregoś ze strażników i wyszedł przez bramę. Przez chwilę szedł prostą drogą, czując jak wiatr smaga jego policzki, a potem teleportował się . 

* * *

Malfoy spojrzał na obraz malujący się za oknem. Bił się z myślami od kilku godzin. Miał przygotowany już cały plan, ale nie wiedział, czy dobrze robi. To znaczy na pewno robił źle, to o czym myślał był kompletnym szaleństwem, ale coś mówiło mu, że powinien zaryzykować. Co prawda obawiał się, że to wszystko może nie wypalić, ale istniała szansa, że jednak się uda.
Zostawało tylko pytanie: dlaczego chciał to zrobić? I czy był w stanie zaryzykować przez to swoje życie? Życie, które i tak w każdej chwili mogło się niespodziewanie zakończyć? Odpowiedź szybko pojawiła się w jego głowie.
Chciał wolności. 
I był w stanie zaryzykować, nieważne z jakim skutkiem.

______________________________________

Boże, tak strasznie mi gorąco i przez to nic mi się nie chce. Nawet pisać. 

10 komentarzy:

  1. Weszłam z ciekawości na Twojego bloga i mi się spodobała.
    widzę że sama historia dopieor się rozwija i ma zadatki by stać się naprawdę bardzo intrygującą historią.
    czuje że stworzysz coś ciekawego.
    Podobają mi się nowe postacie które stworzyłaś.
    Największą uwagę zwrócił oczywiście Xawier, chociaż nie wiem czemu.
    Podobają mi się również same opisane relacje bohaterów.
    Osobiście jestem pod naprawdę szczerym wrażeniem.

    pozdrawiam i życzę weny.

    http://amara-ultionis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego że z Hermioną stanie się coś takiego. Końcówka piękna. Jestem dumna z Dracona!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nienawidzę Xaviera za to co zrobił Hermionie.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żółwiczek. Ale zobaczysz. Jeszcze mu się dostanie za swoje :D

      Usuń
  4. Brawo Draco! Bd chciał odnaleźć Rona i Harry'ego jeśli ten żyje? I pomoże Hermionie!
    Podoba mi sie twój styl pisania, bo fajnie się to czyta.
    Pozdrawiam, kitty

    OdpowiedzUsuń
  5. Uratuję ją? Musi uratować Hermionę! I niech przy okazji zabiję Selwyna!

    OdpowiedzUsuń
  6. Robi się coraz ciekawiej :D Co takiego postanowił Draco? Dziwie się, że taki zwyrodnialec jak Selvyn może mieć żonę ;\ Hm… Fajnie by było jakby Harry żył i ukartował swoją śmierć z resztą Zakonu, no bo kto zabije Voldemorta?

    OdpowiedzUsuń
  7. O ja cię... biedna Hermiona, aż nie wiem co mam napisać. Czy Draco ją uratuję? Oby!

    OdpowiedzUsuń

Ulica Pokątna

Zwiastun bloga mojego autorstwa.