tag:blogger.com,1999:blog-44162202501435893172024-03-05T07:19:41.202+01:00Uważaj na demony czające się w mroku. [zakończony]Airi http://www.blogger.com/profile/08612954966631822989noreply@blogger.comBlogger15125tag:blogger.com,1999:blog-4416220250143589317.post-33586804980439669232014-12-07T13:55:00.003+01:002019-02-17T17:40:48.261+01:00Epilog<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;">Ś</span>wiat zmierzał ku lepszemu.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lord Voldemort został pokonany, Hogwart był w trakcie odbudowy. Ludzie powoli dochodzili do siebie po utracie swoich bliskich.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A jednak Hermiona czuła, że coś jej umyka. Pewien fragment z życia, który w jakiś sposób został wymazany. Zapomniała o kimś, kto był dla niej bardzo ważny. Czuła, że tak było. Czuła to wieczorami, kiedy siadała na ławce przed swoim domem i opuszkami palców gładziła miejsce obok siebie. To uczucie jakie się w niej potęgowało, ta tęsknota za kimś kogo nie mogła sobie przypomnieć... I ból. Okropny ból, który ją obezwładniał.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To wszystko w pewien sposób przerażało ją. Usilnie próbowała sobie wmawiać, że to co czuje nigdy nie było prawdziwe. Nigdy nie miało miejsca. Nigdy nikt jej nie skrzywdził. Przecież Ron był cały czas z nią. Musiała sobie to wymyślić. <br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale jednocześnie wiedziała, że te argumenty do niej nie trafiają. Czasami, kiedy miała zły dzień i wielką ochotę, aby się rozpłakać w jej umyśle pojawiały się oczy. Szare, hipnotyzujące oczy. Patrzyły na nią z tak wielką miłością, która była wręcz namacalna. I ona, o dziwo, odczuwała to samo.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Miłość.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To uczucie płonęło w niej. Było tak mocne i tak wielkie, że bała się go. I osoby, którą nim darzyła.<br />
<br />
Mogła być kimkolwiek. Wiedziała, że prawda mogłaby wywołać w niej ból, ale ta niewiedza doprowadzała ją do szaleństwa. Jednak nie było żadnego sposobu na odwrócenie tego. Mogła liczyć tylko na siebie i na te mgliste wspomnienia, jakieś ulotne chwile, które czasami zalewały jej umysł.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dobrą myślą, która podtrzymywała ją na duchu było to, że nie bez powodu to wszystko zostało jej odebrane. Musiał przecież jakiś istnieć. Naprawdę bardzo dobry powód, aby odebrać wspomnienia i oderwać od siebie dwie zakochane w sobie osoby.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nikt jednak nie przypuszczał, że jakieś króciutkie fragmenty wrócą do niej.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona wzięła do ręki lampion i spojrzała w górę. Niebo pokryte było granatowym płaszczem usianym tysiącami małych, błyszczących punkcików.<br />
<br />
Przez chwilę wpatrywała się w ten widok jak zaczarowana, a potem wypuściła lampion z rąk i uśmiechnęła się.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem kim jesteś. I nie wiem czy kiedykolwiek będzie dane nam się spotkać. Ale mimo to, choć to naprawdę bardzo dziwne, kocham cię. Kocham cię, Nieznajomy.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<b>_____________________________</b></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">Szczerze? Nigdy nie spodziewałam się, że napiszę historię Dramione. Przeczytałam naprawdę sporo ff o nich no i w necie można znaleźć tysiące opowiadań o tej parze, ale kiedy wpadł mi do głowy pomysł na tą historię wiedziałam, że żadna inna para nie będzie pasować. Tylko Dramione. Tylko Draco i Hermiona. ♥</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">Pod koniec miałam naprawdę czarne myśli. Wena gdzieś uciekła odkąd tylko zaczęła się szkoła i rzadko coś publikowałam. Jej brak przedłużał się aż zaczęłam się zastanawiać czy nie lepiej zawiesić tego bloga, ale ci którzy czytali moje poprzednie blogi wiedzą, że mimo wszystko zawsze dokończam swoje historię. :D</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">Cieszę się, że tą również udało mi się doprowadzić do końca. Naprawdę bałam się, że po prostu nic nie wymyślę. Aż w końcu usiadłam przy komputerze i jak natchniona napisałam dwa ostatnie rozdziały i epilog. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">Końcówka miała być zupełnie inna. Miałam kilka wersji na zakończenie i kompletnie nie wiedziałam, która będzie najlepsza. No i wpadłam na taki właśnie pomysł. Przyznam się, że kiedy go pisałam, miałam łzy w oczach. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">Dobra, nie marudzę już! :D </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">Dziękuje z całego serduszka wszystkim, którzy to czytali i może jeszcze kiedyś przeczytają. :)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">A tymczasem zapraszam na moje innego bloga tym razem o huncwotach; <a href="http://kolizje-serc.blogspot.com/">Kolizje Serc</a>.</span><br />
<span style="font-size: x-small;">Pozdrawiam ciepło!</span><br />
<br />
<br />
Edit:<br />
Zapraszam na <a href="http://zagubione-niebo.blogspot.com/">Zagubione Niebo</a>. </div>
</div>
</div>
Airi http://www.blogger.com/profile/08612954966631822989noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-4416220250143589317.post-45018541839163753212014-12-01T22:56:00.001+01:002015-07-15T00:08:43.646+02:00Rozdział 13<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"> Z</span>darzało się, że ludzie z Zakonu Feniksa praktycznie nie spali. Nikt im się jakoś szczególnie nie dziwił. Powoli zbliżał się moment, który miał wszystko rozstrzygnąć. I choć wszyscy starali myśleć pozytywnie w sercu każdego z nich czaiła się straszna, przerażająca myśl, że może im się nie udać. Że Harry'emu może znów się nie udać. A jeśli tak by się stało, zginęliby. I to niekoniecznie szybką śmiercią, ale długą i bolesną.</div>
<div style="text-align: justify;">
Harry z każdym dniem wyglądał coraz gorzej. Cienie pod jego oczami były niemalże czarne. Nie mógł spać ani pić. Wiedział już, gdzie znajdą rzecz, która pomoże pokonać mu Voldemorta. Znajdowała się w jaskini położonej na południu Anglii, zwanej Grotą Śmierci.</div>
<div style="text-align: justify;">
Było już grubo po czwartej, kiedy Potter włożył na ramiona plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami oraz wsadził różdżkę do kieszeni. Chciał wymknąć się sam, niezauważony. Uważał, że ta wyprawa powinna być jego pokutą. Musiał sam zdobyć Diament, który opisywał Pergamin i pozbyć się Voldemorta raz na zawsze. Nie mógł znów tego zepsuć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wybierasz się gdzieś? - usłyszał nagle głos Hermiony. Odwrócił się gwałtownie i zaklął w myślach. Mógł kłamać, ale wiedział, że szatynka dobrze wiedziała gdzie się wybiera. Bez sensu było temu zaprzeczać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak - odparł tylko i otworzył drzwi na zewnątrz. Stał tam Kingsley Shacklebolt, Louis Fray, który pomógł w tłumaczeniu Pergaminu oraz Draco. Hermiona dołączyła do nich i spojrzała Harry'emu prosto w oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, że myślisz, że nas nie potrzebujesz, ale powinieneś to przemyśleć. Nie wiesz co czeka cię w Grocie Śmierci. A może zdarzyć się tak, że będziesz potrzebował czyjejś pomocy - oznajmiła. Wzrok Wybrańca padł na Malfoya. Blondyn to wyczuł.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kiedy znajdziesz już Medalion dam znak Daphne. Przybędzie do nas i wezwie Voldemorta. Mógłbym zrobić to sam, ale kiedy Czarny Pan zorientuje się kto go wzywa, nie przybędzie osobiście - powiedział. Harry nie był z tego zadowolony, ale kiwnął głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A więc chodźmy.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Patrząc na rumowisko, które rozciągało się przed Hermioną i pozostałymi, trudno było uwierzyć, że pod nim znajdowała się Grota Śmierci. Tak wskazywał jednak Pergamin, więc rozdzielili się, aby znaleźć wejście do środka.<br />
Po długich godzinach poszukiwania nie odnaleźli jednak Groty. Harry usiadł zmęczony i zdenerwowany na ziemi i wtedy zobaczył coś dziwnego na jednej ze skał. Wyglądało jakby ktoś odcisnął w niej kształt swojej dłoni. Wybraniec nie miał pojęcia dlaczego, ale podszedł bliżej, aby to zbadać. Coś zaświtało mu w głowie. Ze zmarszczonymi brwiami szybkim ruchem wydobył z plecaka Pergamin. W rogu kartki znajdowała się taka sama dłoń jak na skale. Natomiast pod nią małymi literami napisane było: <i>Electus. </i><br />
Harry schował Pergamin i stał przez chwilę niezdecydowany. A potem wyciągnął rękę przed siebie i dotknął skały. Jego dłoń idealnie pasowała do tej, która została odciśnięta w kamieniu.<br />
Rozległ się głośny huk i ziemia zaczęła się trząść. Harry słyszał z daleka przekleństwa swoich przyjaciół. Spróbował wstać, ale potknął się i upadł na twarz. Niespodziewanie wszystko zakończyło się tak szybko jak się zaczęło. Harry uniósł wzrok i spojrzał z niedowierzaniem na Grotę, która wydobyła się spod ziemi. Przez chwilę wpatrywał się w nią zszokowany, a potem podniósł się i zawołał resztę.<br />
Zbliżał się wieczór, kiedy zebrali wszystkie swoje rzeczy i ruszyli po cel swojej wyprawy. Hermiona miała złe przeczucia co do tego wszystkiego. Głęboko w niej kotłował się dziwny strach przed czymś co mogło się wkrótce się wydarzyć. Odetchnęła głęboko i złapała Draco za rękę. Blondyn w odpowiedzi uśmiechnął się w jej stronę chcąc przekazać jej tym samym, że wszystko będzie w porządku. Nie przekonało to jednak do końca Hermiony.<br />
Korytarz, którym szli ciągnął się w nieskończoność. Każdy z nich trzymał w pogotowiu świecącą się różdżkę. Wiedzieli, że nie zdobędą tak łatwo Diamentu. Musieli być przygotowani na wszystko.<br />
Echo, niosło dźwięk ich kroków oraz przyspieszonych oddechów po całym korytarzu. Nikt nie odzywał się na głos choć po głowie każdego z nich krążyło istne tornado przeróżnych myśli. Najgorszy mętlik miał Harry, którego ręce drżały tak bardzo, że musiał zacisnąć je w pięści. Nie mógł poddać się rozpaczliwym myślom. Nie teraz, kiedy był tak blisko zniszczenia Voldemorta.<br />
Szli tak jeszcze przez jakiś czas aż w końcu Hermiona zauważyła jakieś napisany na ścianach Groty. Louis od razu wziął się do roboty i zaczął tłumaczyć oraz zastanawiać się nad sensem niektórych wyrazów. Tymczasem reszta z nich zrobiła sobie postój. Hermiona opadła na ziemię i westchnęła cicho. Zmęczenie zaczęło wdawać się jej we znaki. Tuż obok niej usiadł Draco. Miał jakiś dziwny, zamyślony wyraz twarzy. Przyglądał się napisom w tak wielkim skupieniu jak sam Louis.<br />
Wreszcie Fray uśmiechnął się zadowolony i wypowiedział kilka słów po łacinie. Rozległ się głośny zgrzyt i ściany rozsunęły się.<br />
- Chodźcie! - zawołał chłopak wskazując gestem drzwi. Malfoy zatrzymał się raptownie.<br />
- Nie wiem, czy powinniśmy tam wchodzić... - powiedział cicho. Jednak Harry razem z Kingsley'em przekroczyli już wejście.<br />
- Idziecie? - zapytał Harry, ale Draco w dalszym ciągu stał niezdecydowany.<br />
- Tam pisze coś o zapłacie za przejście. Nie wiem o co chodzi, ale wycofajcie się zanim stanie się coś złego - powiedział powoli. Louis wzruszył jednak ramionami i ruszył w stronę wejścia.<br />
I wtedy grad strzał przeszył jego serce.<br />
Hermiona skuliła się instynktownie razem z Malfoy'em. Strzały dobywały się z ukrytych szczelin w ścianach.Wszyscy zamarli na chwilę. Natomiast przejście zamknęło się tak szybko, że żadne z nich nie zdążyło się nawet odezwać.<br />
- Harry! - wrzasnęła Hermiona podbiegając do ściany.<br />
- Spokojnie, idźcie dalej z Draconem przed siebie! Jeśli nam się poszczęści w którymś z korytarzy spotkamy się ze sobą - odparł. Szatynka zwróciła głowę w stronę biednego Louisa i z trudem powstrzymała się od płaczu. Zamknęła jego powieki i odgarnęła zbłąkane kosmyki z jego twarzy. Tyle tylko mogła dla niego zrobić.<br />
- Spoczywaj w pokoju - mruknęła jeszcze. A potem wstała powoli i razem z Draco ruszyła w dalszą drogę. Nie zaszli daleko, gdy w mroku zaczął dobiegać ich warkot. Zbliżał się i słychać go było coraz bliżej, więc zaczęli biec.<br />
Najpierw za nimi pojawił się jeden jeden stwór a zaraz za nim trzy kolejne. Wyglądali okropnie. Sięgali im co najmniej do pasa, a ich ciało pokryte było gęstą sierścią. Spoglądały na nich wygłodniałym wzrokiem, a z ich ust toczyła się ślina. Byli głodni. Bardzo głodni, co do tego nie mieli wątpliwości. Pierwszy ze stworów rzucił się na Hermionę. Dziewczyna w porę zareagowała i rzuciła się w bok, ale tam złapał ją drugi i ugryzł w rękę. Gryfonka wrzasnęła z bólu.<br />
- Hermiona! - ryknął Draco i różdżką wyczarował wielką kulę ognia, a potem potoczył ją w kierunku zwierząt. Stwory zaczęły skomleć i cofać się, ale wiadomo było, że to i tak ich długo nie powstrzyma. Malfoy podniósł szatynkę i jak najszybciej ruszył przed siebie. Hermiona próbowała nie krzyczeć, ale ból był zbyt silny, więc często wydawała z siebie głośne jęki. Z daleka Draco usłyszał głos zwierząt i wiedział już, że przestały przejmować się kulą. Musiał coś wymyślić. I to bardzo szybko. Jego wzrok przykuło przejście w ścianie. Pomógł przecisnąć się przez nie gryfonce, a potem wszedł zaraz za nią i zaczął zagradzać wejście stosem ciężkich kamieni. Następnie podszedł do Hermiony i podał jej kawałek szmatki.<br />
- Muszę przemyć ranę, Granger. Lepiej to weź i zaciśnij zęby - powiedział wyciągając z plecaka, który miał na ramionach, alkohol. Hermiona spojrzała na Dracona przerażonym wzrokiem, ale kiwnęła głową i zatopiła w niej zęby.<br />
- Zaczynaj.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Przez kilka pierwszych godzin oboje bezsensu tłukli się po korytarzach. Trafili do kilku, które kończyły się ślepym zaułkiem i musieli zawracać. W pewnym momencie Harry dostrzegł na ścianach słowa po łacinie. Nie miał pojęcia co tam pisało, ale intuicja kazała mu iść w tamtym kierunku. Po jakimś czasie razem z Kingsley'em dostrzegli przejście. Wypełnione było dziwnym, niebieskim blaskiem. Razem szybko ruszyli w tą stronę, kiedy ściana nagle zaczęła się ruszać i ściskać coraz bardziej. Rzucili się biegiem pędząc ile tchu w siłach. Ściany były jednak już coraz bliżej się i ciężko było im się poruszać.<br />
- Biegnij, Harry! - rzucił Shacklebolt. Uniósł różdżkę i mruknął jakieś zaklęcie, które spowolniło ruch ścian. Potter z trudem dobrnął do wyjścia. Kingsley'owi się jednak nie udało. Został zgnieciony. Dźwięk łamanych kości był tak głośny i tak przerażający, że mimo woli Harry zatkał uszy. Nie mógł tego słuchać. Nie mógł dopuścić do siebie myśli, że Kingsley nie żyje! Miał ochotę wrzeszczeć i krzyczeć ze złości, ale opanował się kiedy ujrzał jakiś cień za sobą. Odruchowo wyjął różdżkę i spojrzał na starca, który stał obok Diamentu.<br />
- A więc jesteś, Harry. To oznacza, że nie udało ci się pokonać Czarnego Pana - powiedział cicho i ruszył powoli w jego stronę, podpierając się na lasce. Jego twarz była pokryta zmarszczkami, a jedno oko miał szklane. Kiedy chodził, utykał, dlatego poruszał się dosyć niezgrabnie. - Albus przygotował się na taką możliwość - dodał z westchnieniem. Wybraniec spojrzał na niego niepewnie. Starzec widocznie uchwycił to, bo uśmiechnął się ukazując szereg zepsutych zębów.<br />
- Aby go pokonać Harry, musisz w siebie uwierzyć. To jedno jest najważniejsze, chłopcze. A kiedy już to zrobisz i uda ci się go zabić, czas odwróci się i wszystko cofnie się do Bitwy o Hogwart. Voldemort zacznie obracać się w pył i nikt nie będzie pamiętał tego, co wydarzyło się od tamtego czasu - powiedział. Harry spojrzał na niego zaskoczony.<br />
- A Hermiona i Draco? - zapytał, choć już znał odpowiedź.<br />
- Zapomną. Tak jak wszyscy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
- Jak się czujesz? - zapytał Malfoy z troską patrząc na dziewczynę. Hermiona rzuciła mu jedno z tych swoich spojrzeń i westchnęła W rzeczywistości była strasznie zmęczona. Co prawda zdrzemnęła się trochę, ale to nie wystarczało. </div>
<div style="text-align: justify;">
- W porządku - odparła. Zebrali swoje rzeczy i ruszyli korytarzem ciągnącym się coraz niżej. Draco trzymał różdżkę w pogotowiu.<br />
Nagle ktoś wyskoczył tuż za nimi. Malfoy odwrócił się błyskawicznie i spojrzał zaskoczony na Harry'ego.<br />
- Potter? Gdzie Kingsley? - zapytał. Wybraniec westchnął.<br />
- Nie żyje - wyszeptał cicho. - Ale mam Diament. Chodźcie za mną - dodał po krótkiej chwili przerwy. Hermiona i Malfoy ruszyli za nim. Znaleźli się w pustym pomieszczeniu. Blondyn zgodnie z umową miał przywołać Daphne. Wyciągnął z plecaka jakiś skrawek i położył go na dłoni. Następnie wypowiedział kilka zaklęć i list znikł.<br />
Kolejne kilka sekund czekali w ciszy. Harry spoglądał zarówno na Draco jak i Hermionę i czuł, że rośnie w nim poczucie winy.<br />
- Słuchajcie, muszę wam coś powiedzieć... Ten Diament zabije Voldemorta i sprawi, że czas się cofnie. Nie będziemy niczego pamiętać - powiedział odwracając wzrok. Malfoy, który trzymał za rękę Granger, zamarł.<br />
- Co powiedziałeś? - ryknął z niedowierzaniem. Nie zdążył dodać nic więcej, ponieważ w pomieszczeniu pojawił się Czarny Pan razem z kompanią. Jego trzech towarzyszy skierowało tymczasem wzrok na szlamę i zdrajcę krwi.<br />
- Tym razem zginiesz na dobre, a z tobą Malfoy jeszcze się policzę! - ryknął Voldemort. Śmierciożercy zwrócili się w stronę pozostałej dwójki. Hermiona pociągnęła Draco za jedną ze skał i stamtąd zaczęli serwować w nich zaklęciami. Udało im się spetryfikować dwóch, ale ostatni nie dał za wygraną. Ściągnął maskę i spojrzał na nich z mordem w oczach.<br />
- Selwyn - wyszeptała z przerażeniem szatynka. Śmierciożerca uśmiechnął się mściwie.<br />
- Tak, suko. Muszę przyznać, że oboje nieźle mnie wykiwaliście. Szczególnie ty, Malfoy. Ale zapłacisz za to. Zatłukę was jak psy! <i>Venenum</i>! - krzyknął celując różdżką w stronę Hermiony. Draco rzucił się w jej stronę i odepchnął ją jak najdalej przez co sam dostał zaklęciem. Zwinął się z bólu i zacisnął pięści tak mocno, że zaczęły lecieć z nich strużki krwi.<br />
Szatynka wstała szybko. Ręce jej drżały. Bała się Selwyna. Bała się tego, co z nią zrobi jeśli przegra. Wzięła głęboki wdech i spojrzała mu prosto w jego zimne oczy.<br />
- I co, szmato? Zrobisz mi coś? Za bardzo się boisz - powiedział wybuchając śmiechem. Granger zacisnęła dłonie w pięści. A potem cisnęła nim za pomocą zaklęcia w ścianę, z której zaczęły sypać się strzały. Następnie podbiegła w stronę Malfoya i nachyliła się nad nim. Pluł krwią, czarną krwią. Hermiona wiedziała, że to nie jest dobry znak. Na chwilę zastygł w bezruchu, że przez chwilę bała się, że...<br />
<div>
- Draco, odezwij się. Proszę - wyszeptała. Blondyn otworzył powoli powieki i natrafił na zmartwione spojrzenie panny Granger. - Co się z tobą dzieje?</div>
<div>
- Hermiona... - wyszeptał Malfoy spoglądając na nią. Przełknął ślinę i spróbował wstać, ale natychmiast się skrzywił. Ból był zbyt silny. Granger spojrzała na niego niespokojnie i powoli, drżącymi rękoma rozpięła jego marynarkę oraz koszulę. Jego brzuch był cały siny. Hermiona położyła delikatnie dłoń na jego ciele i poczuła, że wszystko w niej zamiera. Trucizna bardzo szybko rozchodziła się po jego organizmie.</div>
<div>
- Nie, nie, nie... Nie możesz umrzeć - zaczęła szeptać gorączkowo. Malfoy pokręcił głową i złapał ją za rękę. </div>
<div>
- Granger, przestań. Słyszysz? Stój - powiedział z wysiłkiem. Hermiona przełknęła ślinę i spojrzała na niego ze łzami w oczach. - Nie ma na to lekarstwa. Ja umieram - dodał po chwili. Szatynka rozpłakała się. Zacisnęła gorączkowo palce na jego dłoni i pokręciła głową. </div>
<div>
- Nie, nie zrobisz mi tego. Jak będę żyć, kiedy ty odejdziesz? Nie po to przeszliśmy razem przez to wszystko. Nie poradzę sobie bez ciebie, Draco. - powiedziała zanosząc się płaczem. Malfoy uśmiechnął się krzywo. </div>
<div>
- Jesteś dużą dziewczynką, Granger. Przeszłaś piekło u Selwyna. Dasz sobie radę beze mnie. Poza tym Harry mówił, że kiedy użyje Diamentu, czas się cofnie. Nie będziesz pamiętać, że w ogóle mnie kochałaś - odparł. Hermiona pokręciła przecząco głową. </div>
<div>
- Nie, nie, nie. Nie zapomnę o tobie. Kocham cię, kretynie. Dlatego nawet nie waż się zostawić mnie samą. Słyszysz? Przeżyjesz. Jakoś się odnajdziemy. Musimy... - mruczała gorączkowo gładząc go ręką po policzku. Malfoy zaśmiał się cicho i spojrzał jej prosto w czekoladowe oczy. </div>
<div>
- Ja też cię kocham, Hermiono. Kto by pomyślał? Ty i ja. Dostaliśmy wielką szansę z góry. Ja w szczególności. Byłaś dla mnie zbawieniem. Dzięki tobie nauczyłem się co to znaczy kochać. Dziękuje, Hermiono. Dziękuje - powiedział cicho i wytarł lewą ręką łzy spływające jej po policzkach<br />
Szatynka złapała jego twarz w swoje dłonie i pocałował w usta.<br />
Nagle rozległ się huk i wszystko wokół nich zaczęło wirować. <br />
- Draco! - wrzasnęła rozpaczliwie Hermiona próbując złapać go za rękę, ale nie udało jej się. W całej Grocie słychać było krzyk Czarnego Pana i oślepiający, niebieski błysk. Malfoy oddalał się od niej coraz bardziej. Wszystko wokół zanikało powoli, ale ona wciąż rozglądała się wokół rozpaczliwie wołając Malfoya<br />
I wtedy na jedną, krótką chwilę, ujrzała go.<br />
- Draco... - wyszeptała zdławionym tonem. Jej pamięć zanikała. Wszystkie złe wspomnienia jak i te dobre powoli zostawały usuwane. Jakby nigdy ich nie było. Mimo to, Granger wciąż utrzymywała w myślach obraz jego twarzy. A szczególnie oczy. Szare, hipnotyzujące oczy, które tak bardzo kochała.<br />
Odnajdę cię, obiecała sobie jeszcze.<br />
A potem... a potem wszystko zniknęło. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
_____________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Podoba mi się ten rozdział. Chyba najbardziej ze wszystkich. Mam nadzieję, że mnie nie zjecie za końcówkę, ale musiałam to zrobić. :D<br />
Epilog pojawi się już za kilka dni.<br />
Pozdrawiam. </div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Airi http://www.blogger.com/profile/08612954966631822989noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4416220250143589317.post-30538124353632033672014-11-23T23:48:00.002+01:002014-11-24T15:05:20.382+01:00Rozdział 12<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"> P</span>o wygranej Lorda Voldemorta oraz śmierci Harry'ego Pottera (oczywiście fałszywej), Zakon Feniksa został reaktywowany. Kwaterę Główną przeniesiono daleko na wschód do małej, całkowicie opuszczonej wioski o nazwie Arthys. Siedziba mieściła się tuż pod nią, głęboko pod ziemią. Została podzielona na kilkanaście dużych pomieszczeń. Największym z nich było bez wątpienia Skrzydło Szpitalne, gdzie uwijały się pielęgniarki. Dalej była Kuchnia oraz pomieszczenie, w którym zarówno czarodzieje jak i uratowani mugole, znajdowali dla siebie malutki kąt.</div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona i Draco wylądowali w Hali. Panował tam duży ruch i nikt z początku nie zwrócił na nich większej uwagi, póki nie dostrzegła ich Luna. Jej złote włosy spływały kaskadami po bladych ramionach. Nevill trzymał ją właśnie w ramionach i szeptał coś do ucha.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hermiona! - krzyknęła. Wszyscy wokół zamarli w bezruchu. Kilka stóp dalej stał Ron Wasley oraz Harry Potter. Obaj podnieśli wzrok i wtedy ją zauważyli. Swoją przyjaciółkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przyjaciółkę, którą opuścili.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wybraniec sprawiał wrażenie bardzo zmęczonego. Jego oczy były puste i bez wyrazu odkąd dowiedział się o śmierci Ginny Weasley. Od tamtej pory zamknął się w sobie i nie myślał o niczym innym oprócz tego jak zabije Czarnego Pana oraz jak utrzyma tych wszystkich ludzi, którzy znajdowali się w nowej Kwaterze Zakonu Feniksa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Natomiast Ronald wyglądał tak jak zawsze. Jego włosy wydawały się płonąć ogniem w blasku światła. W ręku trzymał różdżkę, a na twarzy miał niewielką bliznę. Ściągnął brwi i wbił zaskoczony wzrok w Hermionę. Szatynka zaśmiała się gorzko w duchu. Z pewnością myślał, że umarła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak... Myśleliśmy, że nie żyjesz... - usłyszała zdumiony głos Harry'ego, kiedy podszedł bliżej. Ron szedł tuż za nim, a jego wzrok spoczywał na Malfoyu, który był bardziej blady niż zazwyczaj. Granger pomogła mu się podnieść. Zacisnął pięści z bólu i zamknął powieki. Z jego ręki lała się szkarłatna krew, która plamiła ubranie Hermiony.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co on tu robi? - padło z ust Weasleya. Hermiona z niedowierzaniem pomyślała, że jeszcze kilka miesięcy temu kochała go nad życie. Była gotowa umrzeć za niego. Byli razem, a on po tak długim czasie nawet nie wysilił się na krótki uśmiech albo chociaż odrobinę zdumienia. Zamiast tego wpatrywał się w Dracona, który zwijał się z bólu. Tak jakby jej w ogóle nie było. Jakby nie stawiła się w Siedzibie po kilku długich miesiącach odkąd zostawił ją przed domem Selwyna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To co powinien. Zejdź mi z drogi, Ron. Jest ranny, muszę mu pomóc - powiedziała Hermiona lodowatym tonem. Weasley pokręcił głową. Widziała jak na jego twarzy odmalowywała się wściekłość.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pomóc? Chcesz mu POMÓC? Jest naszym wrogiem! Zabił Ginny! Zapomniałaś już o tym? Jak śmiałaś go tutaj przyprowadzić?! - ryknął. W Hali zapanowała okropna cisza.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nawet jeśli... On rzeczywiście był naszym wrogiem. Był MOIM wrogiem i wiesz co zrobił? Kiedy Selwyn dręczył mnie, gwałcił i bił to Malfoy mnie uratował! Przez trzy miesiące znosiłam piekło wmawiając sobie, że ty albo Harry mnie uratujecie! Ale nie przyszliście. Zrobił to on, Draco Malfoy. Mój WRÓG. Zrobił to, co powinni zrobić moi przyjaciele. Co powinieneś zrobić ty jako mój chłopak - powiedziała zimno. Ron zacisnął wargi w wąską linię i wyjął różdżkę. Hermiona zasłoniła ciało Malfoya, który ledwo trzymał się na nogach i wpatrywał się w Weasleya w milczeniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Odsuń się, zabiję tego sukinsyna! - warknął wściekle</div>
<div style="text-align: justify;">
- Najpierw będziesz musiał zabić mnie - odparła spokojnie. Weasley wbił w nią niedowierzający wzrok. Harry w tym czasie wyrwał mu różdżkę z dłoni i skinął w stronę Hermiony głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaprowadź go do Skrzydła Szpitalnego - powiedział cicho. Szatynka bez słowa ujęła Dracona pod ramię. Po chwili podbiegła do niej Luna i złapała go z drugiej strony. Hermiona posłała jej lekki uśmiech w ramach podziękowania.</div>
<div style="text-align: justify;">
Skrzydło Szpitalne było ogromne. Wszędzie, gdzie tylko się spojrzało stały łóżka, a na nich leżeli ranni. Lekarze i pielęgniarki uwijali się wokół. Hermiona razem z Luną położyły Dracona na jednym z wolnych łóżek. Wił się i jęczał z bólu. Granger widziała, że z trudem powstrzymywał się, aby nie wrzeszczeć. Pobiegła szybko do komnaty obok, gdzie leżały przeróżne słoiczki z maściami, flakonikami i lekarstwami. Obrzuciła nerwowym wzrokiem wielki kredens i zaczęła szukać buteleczki z płynem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No dalej. Gdzie to jest? - powiedziała ze złością. Każda dodatkowa chwila sprawiała, że Malfoy czuł jeszcze większy ból. Musiała znaleźć ten cholerny flakonik, ale nie mogła trzeźwo myśleć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tutaj - usłyszała głos za sobą. Odwróciła się i uśmiechnęła szeroko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hazel... Dziękuje - wyszeptała. Dziewczyna machnęła ręką.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie ma za co. Idź do niego - odparła, a Hermiona złapała flakonik i posłusznie wróciła do Dracona. Drżącymi rękami posmarowała mu rękę maścią, zrobiła zimny okład i nie zostawiła go choćby na moment. Była strasznie zmęczona, cała we krwi, ale mimo to uparcie czekała. Nie mogła go zostawić. Musiała przy nim być, gdyby stało się coś nieoczekiwanego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hermiona - usłyszała jakiś czas później. Malfoy wyglądał strasznie. Miał zapadnięte policzki i wielkie cienie pod oczami. Granger wyprostowała się i złapała go za rękę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Obudziłeś się - odparła z ulgą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, a teraz idź odpocząć, Granger. Nic mi nie będzie. Obiecuję - powiedział cicho. Szatynka miała ochotę dalej przy nim siedzieć i nie opuszczać go nawet na sekundę, ale była tak bardzo zmęczona, że dała za wygraną.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przyjdę do ciebie z samego rana - obiecała mu i powoli ruszyła w stronę swojego starego pokoju. Kiedy otworzyła drzwi zobaczyła na łóżku siedzącego Harry'ego oraz Rona, który stał oparty o ścianę. Bez słowa weszła do pokoju i zdjęła z siebie zniszczone buty oraz zakrwawioną bluzę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hermiona... - odezwał się po krótkiej chwili Harry. Szatynka pokręciła głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przestań. Po prostu przestań. Nie chcę wiedzieć dlaczego mnie zostawiliście. Już nie. Zabieraj te cholerne papiery i wynoś się razem z Ronem - odparła lodowatym tonem. Weasley zacisnął ręce w pięści.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myśleliśmy, że nie żyjesz! - wybuchnął.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Naprawdę? A po czym tak stwierdziliście? - zapytała. Żaden z nich jej nie odpowiedział. Harry wstał powoli, złapał ją delikatnie za rękę i z zaskoczeniem przyjrzał się jej bliznom, które widać było na rękach.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co to jest...? - zapytał zaskoczony. Wyrwała się i wskazała palcem drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic, Harry. Nic - powiedziała cicho, a kiedy już sobie poszli, rzuciła się na łóżko i rozpłakała jak dziecko.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przez kolejne dni Hermiona nie robiła praktycznie nic oprócz czuwania nad Draconem oraz spania. Jadła niewiele i prawie z nikim nie rozmawiała. Czuła na sobie spojrzenia, które rzucali jej ludzie wokół, ale one nic ją nie obchodziły. Martwiła się tylko o Draco.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jego stan co prawda polepszał się z dnia na dzień, ale blondyn wciąż był bardzo słaby. Wydawało się również, że jego ręka gnije. Hermiona smarowała ją różnymi maściami i robiła okłady. Znała zaklęcie jakim dostał Draco i wiedziała, co teraz przechodził. Martwiła się, że w najgorszym przypadku będą musieli amputować mu rękę, ale na szczęście zaczęła się goić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Trzy dni dni później Harry ogłosił zebranie Zakonu Feniksa. Hermiona wiedziała, że wtedy zapadnie sprawa dotycząca tego, co dalej stanie się z Malfoyem. Sama wolałaby, aby został jeszcze trochę w Skrzydle, ale nie było innego wyboru.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zebranie zaczęło się późnym wieczorem. Hermiona zaprowadziła Dracona do okrągłej sali. Na środku stał tylko stół oraz porozrzucane na nim papiery. Granger czuła palące spojrzenia na sobie, ale konsekwentnie je ignorowała. To samo zresztą robił Malfoy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ron usiadł jak najdalej od nich. Szatynka była mu za to wdzięczna, choć dla niej całe to spotkanie mogłoby się obejść równie dobrze bez niego. Weasley nie szczędził morderczych spojrzeń, które rzucał w ich stronę. W powietrzu czuć było wielkie napięcie, dlatego Harry postanowił zakończyć to spotkanie jak najszybciej. Odchrząknął cicho i spojrzał na zebranych.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zebraliśmy się tutaj w sprawie, aby omówić wydarzenia z ostatnich kilku dni. Przez ostatnie miesiące próbowaliśmy znaleźć sposób, aby zdobyć papiery, o których usłyszeliśmy od naszych szpiegów. Wiemy, że dał je większości swoich popleczników i kazał je umieścić w skrytkach. Jedną z nich był dom Selwyna, gdzie miała wybrać się Hermiona z Ronaldem. Ostatecznie jednak akcja się nie udała...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chciałeś powiedzieć, że zostałam złapana, a Weasley skazał mnie na pewną śmierć. Do rzeczy, Harry - przerwała mu szatynka. Ron zrobił się cały czerwony na twarzy. Zacisnął pięści, ale nie odezwał się ani słowem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sądziliśmy więc, że papiery zostaną przeniesione w jakieś inne, bardziej strzeżone miejsce, ale Voldemort nie dowiedział się o włamaniu. Teraz dzięki Hermionie i Draconowi zdobyliśmy je. Czytałem już pewną część. Czeka przede mną jeszcze kilka stron, ponieważ papiery są spisane w starożytnej łacinie. Tekst nie został jeszcze cały przetłumaczony, ale mogę was zapewnić, że jest tam coś dzięki czemu pokonam Voldemorta. Będziemy musieli jednak ułożyć plan. Musi być dopracowany na ostatni guzik i nic nie może pójść nie tak, rozumiecie? To nasza ostatnia szansa. Jeśli teraz ją spartaczymy, zginiemy wszyscy - oznajmił Harry. W jego głosie pobrzmiewało napięcie. Wszyscy kiwnęli zgodnie głową i wbili wzrok w oczekiwaniu na dalszą część.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Drugą sprawą jest Draco Malfoy. Cóż... Wszyscy wiemy, że jest śmierciożercą, a co za tym idzie naszym wrogiem, ale powiedzmy sobie szczerze: gdyby nie on, Hermiony nie byłoby dzisiaj z nami. A także tych papierów. Wiem, że to, co zaraz powiem może wam się nie spodobać, ale... Sądzę, że powinniśmy mu dać szansę - powiedział powoli. W sali wybuchła wrzawa. Większa część zebranych była oburzona. Hermiona doskonale ich rozumiała. Był ich wrogiem. Śmierciożercy zabili ich bliskich. Chcieli kogoś za to ukarać, a Draco akurat się tutaj znajdował. Hermiona odszukała ręki Dracona tuż pod stołem i delikatnie ją uścisnęła. Malfoy uśmiechnął się lekko chcąc pokazać jej, że wszystko jest w porządku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niespodziewanie Ron poderwał się do góry. Złapał krzesło, na którym siedział i cisnął nim z całej siły w ścianę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, Harry. Nie. To śmierciożerca. Malfoy jest cholernym sukinsynem, który zabił moja siostrę! - wrzasnął rzucając się w stronę Dracona. Harry ruszył w jego stronę i złapał go mocno pod ramię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślisz, że o tym nie wiem? Ginny była moją dziewczyną! Nie musisz mi przypominać o tym na każdym cholernym kroku!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Najwidoczniej muszę, Harry. Malfoy ją zabił z zimną krwią, a ty teraz chcesz dać mu szansę jakby nigdy nic się stało? Co jest z tobą nie tak?! - wrzasnął z furią.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wyjdź, Ron. WYJDŹ! Malfoy zostaje i póki ja tu rządzę, tak właśnie będzie. Jeszcze ktoś chce coś powiedzieć? - zapytał głośno. Jego głos echem odbił się po sali. Ron opuścił pokój w tempie natychmiastowym. Nikt z pozostałych nie miał więcej do powiedzenia, więc oni również powoli zaczęli się ulatniać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hermiono, mogę porozmawiać przez chwilę z Potterem? - zapytał Draco szatynkę, kiedy stali już przy drzwiach. Przez chwilę stała niezdecydowana, a potem kiwnęła głową. Zamknął za sobą powoli drzwi i odwrócił się w stronę Wybrańca.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przez Wojnę, Harry wyglądał o dziesięć lat starzej. Miał zmęczony wzrok, pręgi pod oczami, a bluzka wisiała na nim luźno. Strasznie schudł. </div>
<div style="text-align: justify;">
Draco ruszył powoli w jego stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, Malfoy... Odkąd złapali Weasleyów i zrobili z ich śmierci szopkę minął już prawie rok. Wiesz co w tym wszystkim jest najgorsze? Że wiem, że nie żyją przeze mnie. Że Ginny nie żyje przeze mnie. A także ta bezsilność, którą czułem, kiedy ją złapali. Nie mogłem jej uratować bez narażania tego wszystkiego, co udało nam się zrobić w tym miejscu. Ten wybór był najboleśniejszą decyzją jaką w życiu podjąłem. Kiedy dowiedziałem się, że to ty tak naprawdę ją zabiłeś. Że to ty zadałeś jej ostateczny cios, miałem ochotę cię znaleźć i zabijać kawałek po kawałeczku. Wiem, co z nią robili i że gdyby nie ty trwałoby to znacznie dłużej. Nie mam pojęcia dlaczego to zrobiłeś. Ale nie obchodzi mnie to. Nie myśl, że będę ci za to wdzięczny. Gdyby nie Hermiona... Gdyby nie to, co dla niej zrobiłeś i jak bardzo wycierpiała już byś nie żył, rozumiesz? Mam ochotę cię zabić, Malfoy. Zabić i zakończyć to twoje nędzne życie, ale widzę, że kiedy jesteś przy niej, jest spokojniejsza. Nie wiem co jest między wami, ale... Nie skrzywdź jej. Obiecujesz mi to? - zapytał Harry. Zaległa między nimi pełna napięcia cisza. Draco uniósł powoli wzrok i kiwnął głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Obiecuję.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
____________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wiem, że dawno mnie tu nie było, ale kompletnie nie miałam weny na to opowiadanie. Otwierałam nowy post i nie miałam pomysłu jak go napisać. Doszłam więc do wniosku, że bez sensu jest pisać na siłę. Minęły prawie dwa miesiące no i cóż udało mi się napisać dwa ostatnie rozdziały tego opowiadania. Były one jednym takim długim tasiemcem, ale myślę, że lepiej się będzie czytać jak podzielę go na dwa. Mam nadzieję, że się wam spodoba. :D</div>
<div style="text-align: justify;">
No, skończyłam. </div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam! </div>
</div>
Airi http://www.blogger.com/profile/08612954966631822989noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4416220250143589317.post-65043555880445832852014-09-26T21:32:00.002+02:002014-11-23T23:53:09.868+01:00Rozdział 11<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"> S</span>prawa z Daphne zrobiła się bardziej zawiła. Malfoy nie wiedział, że to wszystko przyniesie taki obrót. Miała teraz zostać śmierciożercą... </div>
<div style="text-align: justify;">
Z zamyślenia wyrwała go jego gosposia. Ukłoniła się przed nim i podała jakiś zwitek pergaminu. Malfoy wziął go do ręki i przeczytał. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Musisz przyjść. Teraz.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Od razu poznał charakterystyczne pismo Hermiony. Widać było, że pisała to w pośpiechu. Zerwał się z krzesła wiedząc doskonale, że stało się coś złego. Umówili się przesyłać sobie takie wiadomości tylko i wyłącznie w sprawach niecierpiących zwłoki. </div>
<div style="text-align: justify;">
Draco narzucił na siebie skórzaną kurtkę i wybiegł na dwór. Deszcz smagał go po policzkach, ale on nie zwracał na to uwagi. Przebiegł jeszcze kawałek i teleportował się. </div>
<div style="text-align: justify;">
Granger chodziła po domu zdenerwowana. Z nerwów zaciskała kurczowo ręce. Odwróciła się niemalże natychmiast, kiedy usłyszała skrzypienie drzwi. Wyciągnęła przed siebie różdżkę i odetchnęła z ulgą widząc Dracona. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Malfoy, chodź! - wyszeptała gorączkowo ciągnąc go do swojej sypialni. Draco zdziwił się widząc wrzuconego i związanego Olafa Rosiera. Potarł ręką czoło i spojrzał na Hermionę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- On wiedział, Granger. Jeśli nie będzie długo wracał, Selwyn będzie wiedział, co się stało. Musisz uciekać, ale najpierw trzeba się go pozbyć - powiedział szybko. Hermiona kiwnęła głową i ruszyła do kuchni, aby spakować swoje rzeczy. Malfoy tymczasem wyniósł Rosiera na zewnątrz i teleportował się z nim w jakiejś odległej wiosce. Spojrzał na mężczyznę, który patrzył na niego surowo i wyjął różdżkę, a potem rzucił na niego śmiertelne zaklęcie, nie wahając się przy tym ani chwili. </div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy wrócił, Hermiona była już gotowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Uciekaj, Granger - powiedział patrząc na nią. Szatynka zacisnęła usta i spojrzała mu prosto w oczy. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Chodź ze mną - wyszeptała. Malfoy pokręcił przecząco głową. W tej samej chwili rozległ się świst. Trzech śmierciożerców skoczyło na nich. Draco odparł atak pierwszego i rzucił się, aby pomóc Hermionie. Dziewczyna spojrzała na niego wdzięcznym spojrzeniem. </div>
<div style="text-align: justify;">
W tej samej chwili rozległ się błysk. Oboje odwrócili się. Daphne powaliła właśnie śmierciożercę, który próbował zajść ich od tyłu. Podparła się pod bok i spojrzała na Malfoya. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ty też musisz uciekać, Draco - wyszeptała wskazując głową na niego i Hermionę. Malfoy zaniemówił.<br />
- Skąd ty...?<br />
- Dziwnie się zachowywałeś... No i cóż miała swoje podejrzenia. Ale nie martw się. Obiecuję, że nie pisnę o tym nikomu nawet słówka. A teraz idźcie. Selwyn zaraz tu będzie - powiedziała. Malfoy wykrzywił wargi w lekkim uśmiechu.<br />
- Dzięki, Daphne.<br />
- Nie ma za co. Spłacam tylko swój dług - odparła. Rzuciła im jeszcze ostatnie spojrzenie, a potem zniknęła.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div>
Draco rozejrzał się wokół i natychmiast pospieszył na pomoc Hermionie, która upadła na ziemię. Pomógł jej wstać i wbił w nią uważne spojrzenie.<br />
- Gdzie jesteśmy? - zapytał. Granger nie odezwała się tylko kazała mu iść za sobą. Znajdowali się w lesie. Słyszał dokładnie jak wiatr sprawiał, że liście kołysały się na drzewach, ptaki śpiewały cicho. Szatynka brnęła do przodu między gałęziami i wystającymi korzeniami aż zobaczyła w oddali grotę.<br />
- Musimy przeczekać tutaj kilka godzin. Dopiero wieczorem będzie aktywny świstoklik, który zabierze nas do Kwatery Głównej Zakonu Feniksa - powiedziała.<br />
- Dobrze usłyszałem? Powiedziałaś <i>nas</i>? - zapytał z uniesionymi brwiami. Hermiona pokiwała głową.<br />
- Chyba nie myślisz, że zostawię cię samego? Pomogłeś mi. Teraz ja ci się odwdzięczę - odparła patrząc mu prosto w oczy. Poczuł nieprzyjemny skurcz w żołądku. Naprawdę chciał iść z nią. Nie wyobrażał sobie, że teraz po tym wszystkim, miałby ją zostawić, ale wiedział, że musi to zrobić.<br />
Odwrócił wzrok.<br />
Ruszyli razem w głąb jaskini. Draco wyczarował za pomocą różdżki kulę ognia, która oświetliła grotę jasnym blaskiem. Hermiona oparła się o zimną ścianę i przymknęła lekko powieki. Malfoy wiedział doskonale jaka była zmęczona. Musiała naprawdę się przestraszyć, kiedy zobaczyła Rosiera w domku. Co do tego nie miał żadnych wątpliwości. Sam na jego widok poczuł w gardle wielką gulę. Do tej pory nie miał pojęcia jak Olaf zorientował się o jego spisku. Najwidoczniej go nie doceniał. Zawsze był cichy i przyglądał się wszystkiemu tymi czarnymi oczami. Powinien być bardziej ostrożny.<br />
Spojrzał na Hermionę, która bez słowa wpatrywała się w swoje dłonie. Wstał powoli i usiadł obok niej. Miał ochotę ją przytulić. Zrobić cokolwiek. Wszystko, aby nie była taka przeraźliwie smutna i przestraszona. Chciał jej dodać odwagi, ale sam się strasznie bał. Nie chciał nawet myśleć o tym, co by się z nimi stało, gdyby zostali jednak złapani.<br />
- Granger, przepraszam... To moja wina - powiedział cicho. Szatynka podniosła powoli wzrok i spojrzała na niego swoimi czekoladowymi oczami. Dopiero teraz zdał sobie sprawę jakie naprawdę są piękne.<br />
- Przestań, Malfoy. Nie powinieneś mnie przepraszać. Gdyby nie ty z pewnością dawno już bym nie żyła. Dałeś mi szansę i uratowałeś mnie. Zrobiłeś coś czego nie zapomnę ci do końca życia. Zresztą oboje doskonale wiedzieliśmy, że prędzej czy później się zorientuje. Nie mogłeś udawać nie wiadomo jak długo. Ale nie martw się. Niedługo znajdziemy się w Kwaterze. Tam będziemy bezpieczni - odparła. Jej głos był ciepły. W głowie Dracona zakiełkowała dziwna myśl, że mógłby go słuchać całymi dniami. Jednocześnie poczuł, że robi mu się sucho w gardle.<br />
- Nie mogę iść z tobą, Granger - powiedział wstając. Hermiona spojrzała na niego zmarszczonymi brwiami.<br />
- Dlaczego? - zapytała.<br />
- Hermiono, ja... Zabiłem twoją przyjaciółkę, Ginny Weasley. Myślisz, że przywitają mnie tam z otwartymi ramionami? - powiedział powoli patrząc na nią uważnie. Chciał widzieć jak na to zareaguje, choć w głębi serca strasznie się tego obawiał. Spodziewał się wszystkiego. Że da mu w twarz, że wykrzyczy mu za kogo go uważa, że powie mu jakim jest draniem. Ale ona... Ona podniosła się powoli i splotła delikatnie swoje drżące dłonie z jego palcami.<br />
- Wiem, Draco. Wiem też dlaczego to zrobiłeś. Zachowałam się dokładnie tak samo - wyszeptała łamiącym się głosem. Przed oczami znów stanęła jej Lena. Cała we krwi, prosząca, aby ulżyła jej cierpieniom. Aby nie pozwoliła żeby Selwyn znowu ją bił i poniżał.<br />
Po jej policzkach spłynęły łzy.<br />
Draco spoglądał na nią w milczeniu. Nie miał pojęcia, co powinien powiedzieć. Widział jaka była załamana. Czas spędzony u Selwyna wycisnął na niej straszne piętno.<br />
Bez słowa przyciągnął ją do siebie i zatopił twarz w jej włosach. Przylgnęła do jego torsu i rozpłakała się jak dziecko.<br />
Długo jeszcze tak stali przytuleni do siebie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
Wieczór zbliżał się dużymi krokami. Kiedy na niebie pojawiła się pierwsza gwiazda, Hermiona kiwnęła głową.<br />
- Już czas - powiedziała. Draco kiwnął powoli głową i pomógł jej wstać. Wyszli razem z groty rozglądając się na boki. Nie zauważyli niczego niepokojącego. Malfoyowi nie podobała się ta cisza. I słusznie.<br />
Pierwszy śmierciożerca wyskoczył na nich zza krzaków. Draco posłał w jego stronę oszałamiacza i złapał Hermionę za rękę. Zaczęli szybko uciekać. Malfoy pierwszy, starał się w miarę możliwości oczyścić drogę z wystających gałęzi i korzeni. Czuł, że jest cały podrapany i z trudem oddychał, ale wiedział, że musi biec dalej. Śmierciożercy serwowali w nich zaklęciami. Draco z daleka słyszał wrzask Selwyna.<br />
- Znajdę was i zabiję! Zatłukę jak psy! Przysięgam! - krzyczał na całe gardło. Hermiona zacisnęła kurczowo dłoń, ale Malfoy odwrócił się i posłał jej pewne spojrzenie.<br />
- Nie bój się. Nie złapie cię, nie pozwolę mu na to - wyszeptał. Szatynka kiwnęła lekko głową.<br />
- To tu! - powiedziała kilka chwil później. Pod drzewem leżał stary garnek. Kiedy Draco zapytał jej wcześnie, dlaczego świstoklik zostawili akurat w tym miejscu, odpowiedziała, że to ostatnie miejsce do jakiego przyszliby śmierciożercy.<br />
Byli kilka kroków od garnka, kiedy jedno z zaklęć skierowane w nią ugodziło Malfoya w ramię. Poczuł, że robi mu się słabo i upadł na ziemię. Hermiona uklękła przy nim i spojrzała na niego ze strachem.<br />
- Idź - powiedział krzywiąc się.<br />
- Draco, wstań. Proszę. Nie zostawię cię tu - wyszeptała gorączkowo. Malfoy zacisnął pięści z bólu. Miał ochotę wrzeszczeć. Słysząc jednak głos szatynki wstał z trudem i na drżących nogach podszedł do świstoklika. Złapał go razem z Hermioną w ostatniej chwili.<br />
Oboje ujrzeli jeszcze wrzeszczącego Selwyna i błysk zielonego światła.<br />
A potem teleportowali się.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
___________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Nie wiem dlaczego, ale jestem strasznie zmęczona. Idę obejrzeć jeszcze jeden odcinek Teen Wolf, a potem spać.<br />
Pozdrawiam. </div>
</div>
Airi http://www.blogger.com/profile/08612954966631822989noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4416220250143589317.post-47875864393301537322014-09-15T20:46:00.001+02:002017-04-20T21:33:19.243+02:00Rozdział 10<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"> D</span>raco kiwnął głową w stronę Daphne. Dziewczyna poprawiła ciemne włosy i odetchnęła głęboko. Zacisnęła ręce na różdżce i ruszyła przed siebie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Powodzenia - usłyszała jeszcze. W odpowiedzi kiwnęła głową, a na usta przywołała fałszywy uśmiech. Następnie raźnym krokiem ruszyła w stronę siedziby Aidena. Jej zadaniem było zrobić to co nie udało jej się matce. Miała przekonać Aidena, aby on i jego ludzie pracowali dla Czarnego Pana. Jej matka z trudem uszła z tego życiem. A potem zginęła z rąk Voldemorta. Greengrass zacisnęła ręce i odetchnęła głęboko. Wiedziała, że Dracon gdzieś tam jest i że gdy stanie coś nie tak, on jej pomoże. Była mu za to bardzo wdzięczna.</div>
<div style="text-align: justify;">
Theodor Nott, z którym wzięła ślub okazał się naprawdę świetnym mężczyzną. Nie był brutalny ani nachalny. Daphne bardzo się spodobał. Czuła, że jeśli spędzą ze sobą więcej czasu to może obdarzy go większym uczuciem. Uśmiechała się na samą myśl o tym póki nie dowiedziała się, co ma zrobić. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ruszyła raźnym krokiem przed siebie. Nie mogła pokazać, że się boi. Spojrzała prosto w oczy strażnikowi, który bronił masywnych drzwi. Powiedziała, że chce spotkać się z Aidenem. Mężczyzna obrzucił ją taksującym spojrzeniem, a potem kiwnął głową i odsłonił wejście. </div>
<div style="text-align: justify;">
Aiden już na nią czekał. Był ubrany w czarny garnitur. Miał ciemne włosy i granatowe oczy. Wypił łyk whisky i uśmiechnął się. Daphne nie podobał się ten uśmiech. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ruszyła powoli w jego stronę i oparła się o blat stołu. Przez chwilę oboje mierzyli się długim spojrzeniem. Mężczyzna uśmiechał się, ale jego oczy wciąż pozostawały zimne. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem po co tu jesteś, panno Greengrass. Twoją matkę również wysłał - powiedział cicho. Jego lodowaty głos rozniósł się echem po całym pomieszczeniu. Daphne zamarła na krótką chwilę, ale uspokoiła się i spojrzała mężczyźnie wyzywająco w oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Teraz już Nott - odparła zimno. Aiden wciąż uśmiechnięty dolał sobie whisky. Wyglądał na rozbawionego. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Żadna różnica. I tak możemy się zabawić - mruknął. Daphne uniosła brwi do góry. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie sądzę - powiedziała twardo nie chcąc pokazać, że się boi. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Twoja matka uciekła i już chyba sama wiesz co ją spotkało - szepnął. Daphne spięła się i zacisnęła palce na różdżce. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie waż się wspominać o mojej matce - powiedziała tylko. Mężczyzna zaczął się śmiać i powoli ruszył w jej stronę. Machnął również różdżką i zatrzymał się w półkroku. Było za cicho. Jego strażnicy znikli. </div>
<div style="text-align: justify;">
Daphne wykorzystała jego chwilę nieuwagi i zacisnęła palce na jego gardle. W drugiej ręce trzymała różdżkę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dołączysz do Niego - wyszeptała z zaciśniętymi zębami wbijając patyk coraz bardziej w jego szyję. Mężczyzna zaśmiał się, ale jego śmiech stopniowo zaczął zamieniać się w głośny wrzask.<br />
- Wygrałam. </div>
<div style="text-align: justify;">
Daphne stała prosto jak struna niezdolna wydobyć z siebie choćby słowa. Głowę spuściła w dół. Bała się, że on odkryje iż Malfoy jej pomógł. Voldemort tymczasem przyglądał się jej uważnie. Po kilku uciążliwych minutach odezwał się wreszcie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze się spisałaś - powiedział tylko. Daphne przełknęła ślinę i kiwnęła głową. Z ulgą opuściła siedzibę Czarnego Pana. Theodor czekał już na zewnątrz. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Daph! - krzyknął. Kobieta przytuliła go. - Myślałem, że ci się nie uda... Dzięki Bogu... </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiedziałeś? - zapytała zaskoczona. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Od godziny. Ale Daphne, zdałaś! </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co zdałam?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Test. Wypełniłaś rozkaz Czarnego Pana. Za kilka dni zostaniesz jego sługą. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * * </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona westchnęła cicho i po raz kolejny spojrzała w stronę drzwi. Kolacja, którą przygotowała czekała już na stole. Robiła się powoli zimna, ale Granger nadal miała nadzieję, że Draco jeszcze ją odwiedzi. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatnimi czasami robił to coraz rzadziej, co wpędzało Hermionę w ponury nastrój. Całymi dniami siedziała sama i jedyne, co robiła to czytała książki albo coś pichciła. Ta rutyna była strasznie irytująca, ale kiedy Malfoy przychodził jakoś to Granger nie przeszkadzało. Co prawda zaczepiał ją cały czas albo mówił jakieś kąśliwe uwagi, ale w gruncie rzeczy dobrze było posłuchać głosu drugiego człowieka. Nawet takiego jakim był Malfoy. Kiedy jadł razem z nią kolację i przyglądał się jej z tym irytującym uśmieszkiem, zapominała całkowicie, że tam, na zewnątrz panuje mrok. Że ludzie wciąż umierają. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak, gdy go nie było natychmiast te wszystkie rzeczy wracały do niej ze zdwojoną siłą. Dodatkowo w sercu wciąż tłukło się to beznadziejne uczucie, że jej najlepsi przyjaciele zostawili ją na pastwę losu w domu Selwyna. </div>
<div style="text-align: justify;">
Xavier również nie chciał wyjść z jej pamięci. Nawiedzał ją w snach. Kiedy wstawała w nocy bała się ruszyć z łóżka. Jej zmysły były wtedy wyczulone. Słyszała każde skrzypnięcie, podmuch wiatru. Bała się poruszyć i mimo woli wstrzymywała oddech. Choć Dracon sfingował jej śmierć to jednak w środku wciąż bała się, że odkryje podstęp Malfoya i znów zrobi z jej życia piekło. </div>
<div style="text-align: justify;">
Machinalnie zacisnęła ręce w pięści i przymknęła lekko powieki. Próbowała zająć swoje myśli czymś innym. Bała się wspomnień, które mogły wypłynąć w każdym momencie na wierzch i sprawić, że znów będzie cierpieć. Nie chciała widzieć ciał martwych dziewczyn, które dniami leżały w komórce, pozostawione przez Selwyna. Wciąż pamiętała ten straszny zapach i twarze. Na każdej malował się ból i w pewnym sensie ulga. Nie było już ich. Odeszły.<br />
Uwolniły się od cierpienia.<br />
Uwolniły się od Xaviera. </div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona wiele razy miała ochotę zakończyć to wszystko. Myślała o tym niemalże każdej nocy odkąd trafiła do domu śmierciożercy. Nie spała po nocach. Czuła okropny ból i tą straszną bezsilność. Pamiętała jak jednej nocy Selwyn wrzucił do komórki małą Lenę. Miała tylko dwanaście lat. Cała pobita, krew lała się z niej strumieniami. Hermiona rzuciła się desperacko, aby ją uratować, zerwała kawałek szmaty i próbowała zatamować krwawienie. Dziewczynka jednak odtrąciła jej rękę i pokręciła głową. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Zrobisz coś dla mnie? - wyszeptała drżącymi wargami. Hermiona kiwnęła głową i spojrzała na nią z troską. - Zabij mnie. Nie chcę czuć więcej bólu. Proszę, zrób to. Błagam - mówiła cicho. Granger przełknęła ślinę. Czuła, że po jej policzkach spływają łzy. Nie chciała tego robić, ale wiedziała, że jeśli pozwoli, aby Selwyn znów ją wziął do siebie, będzie umierała w męczarniach. Spojrzała w jej bursztynowe oczy i kiwnęła leciutko głową. Podniosła jej kruche ciało i zaczęła nucić cichutko kołysankę, którą zawsze śpiewała jej mama. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Śpij, kochanie. Śpij - szeptała cicho. Jej dłonie zacisnęły się na ustach i nosie dwunastolatki. Dziewczynka nie miała czym oddychać. Powoli uchodziło z niej życie. Nie wierciła się, nie krzyczała. Spokojnie jakby zasypiała, zamknęła oczy, a jej głowa opadła bezwładnie na kolana Hermiony. Szatynka przycisnęła jej ciało do siebie i pocałowała czule. </div>
<div style="text-align: justify;">
Granger odetchnęła głęboko i wytarła łzy, które zgromadziły się w kącikach jej oczu. Chrząknęła i automatycznie ścisnęła w ręku muszelkę, którą dał jej na plaży Draco. A potem ruszyła powoli do pokoju. Wiedziała, że Malfoy już się nie zjawi. </div>
<div style="text-align: justify;">
W nocy Hermiona wciąż nie spała. Kręciła się z boku na bok, kiedy usłyszała kroki dochodzące zza drzwi. Zerwała się z łóżka i zamarła. Kroki Dracona były lekkie natomiast, te które słyszała, ciężkie. Złapała różdżkę i bez zastanowienia wskoczyła do szafy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Minutę później do jej pokoju wpadł jakiś mężczyzna. Miał siwe włosy, czarne oczy i okrutny wyraz twarzy. Hermiona była pewna, że szuka właśnie jej. Położyła rękę na ustach tak, bojąc się, że z jej ust wydobędzie się jakiś dźwięk, który ją zdradzi. Kiedy nachylił się nad łóżkiem, Granger przełknęła ślinę. Wiedziała, że zajrzy do szafy, więc musiała działać błyskawicznie. Otworzyła szybko drzwi i zanim śmierciożerca zdążył się obrócić, powaliła go oszałamiaczem. Następnie związała go niewidzialnymi linami i zamknęła dokładnie drzwi. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiedziała kim był ten mężczyzna, ale jedno było pewne. Znalazł ją. Czyli Selwyn musiał coś podejrzewać. Zacisnęła ręce w pięści.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Malfoy, gdzie jesteś?</i><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
_________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
No cóż, wiem że ostatnio prawie w ogóle się tutaj nie udzielałam, ale nie mam do tego głowy. Już nawet nie chodzi o to, że zaczął się rok szkolny, robią nam testy z dwóch pierwszych lat gimnazjum, kartkówki, miliony zajęć dodatkowych (które tak naprawdę są obowiązkowe), że mam praktycznie codziennie do 15 albo 16 i że kiedy przychodzę do domu nic mi się nie chce robić. Ostatnio zdarzyło się coś, co kompletnie mnie dobiło i musiałam sobie trochę od tego wszystkie odpocząć. Ale już wracam.<br />
Co do rozdziału... Pisałam go jeszcze w wakacje, szczerze mówiąc. Przejrzałam go tak od góry do dołu, ale znając życie nie wyłapałam wszystkich błędów, więc jak coś znajdziecie to krzyczeć jak najgłośniej :)<br />
Pozdrawiam!</div>
</div>
Airi http://www.blogger.com/profile/08612954966631822989noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4416220250143589317.post-88506551258849453212014-08-29T22:38:00.003+02:002014-08-29T22:38:38.841+02:00Rozdział 9 <br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"> D</span>raco wiedział, że sfałszowane śmierci Hermiony i jej tajemniczego przyjaciela będzie wymagało wiele trudu. Po pierwsze musiał wytrzasnąć skądś ciała. Zwrócił się z tym do pewnego zaufanego grabarza. Miał na imię Frank Woodley i nie obchodziło go do jakich celów były mu potrzebne. Zaręczył go, że nikomu nic nie powie o tej dziwnej prośbie i obiecał, że napisze wiadomość jeśli znajdzie godnych kandydatów. </div>
<div style="text-align: justify;">
Draco gościł właśnie w domu Selwyna, kiedy dostał od niego karteczkę. O mało się nie zachłysnął whisky, którą właśnie pił. Już zaczął się zastanawiać jak wywalić z domu Xaviera tak żeby nie zaczął nic podejrzewać, ale na szczęście sam zmył się tłumacząc się, że ma obiad z teściami. Przez chwilę jeszcze żalił się na ich temat, a potem sobie poszedł. Draco odczekał na wszelki wypadek dziesięć minut i teleportował się. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zakład Franka był ponury i obskurny, czyli dokładnie taki jaki powinien być dom pogrzebowy. Woodley czekał już na Malfoya z beznamiętnym wyrazem twarzy. Był już grubo po czterdziestce, ale nadal dobrze się trzymał. Gdyby nie jego praca, Draco był pewien, że kobiety tłumami ustawiałyby się do niego w kolejce. Niestety przez jego dość dziwną i mało romantyczna pracę, kobiety zostawiały go w spokoju, a jemu najwyraźniej bardzo to odpowiadało. </div>
<div style="text-align: justify;">
Frank uścisnął Malfoyowi rękę na powitanie i bez zbędnych ceregieli wprowadził do środka. Na stołach leżały dwa ciała. Draco zmrużył oczy i spostrzegł, że ich twarz została wypalona. Wzdrygnął się, ale w duchu pomyślał, że to nawet bardzo dobrze. Ciało kobiety było nawet podobne do Hermiony. Na chłopaka nie zwracał uwagi; nikt nie widział twarzy Malfoya ani żadnych innych szczegółów, kiedy skakał z Granger przez okno, więc jego ciało mogło się nadać. Musiał być tylko ubrany na czarno. Tyle wystarczy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Skinął głową w stronę Franka i sowicie mu zapłacił. Kiedy odwrócił się machnął różdżką i wyszeptał <i>Obliviate</i>. Wiedział, że można ufać temu mężczyźnie, ale nie mógł zanadto ryzykować. Gdyby Selwyn albo ktokolwiek inny by go znalazł i zmusił do gadania, zarówno on jak i Hermiona byliby już martwi. </div>
<div style="text-align: justify;">
Posadził roztargnionego Franka na krześle i machnął różdżką. Dwa ciała jak na komendę zniknęły. A potem sam teleportował się w miejsce, gdzie miała rozegrać się decydująca scena. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * * </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Malfoy szedł razem z Selwynem przez jakąś mało uczęszczaną ścieżkę niedaleko lasu. Xavier oblizywał wargi ze zniecierpliwienia. Chciał dostać w swoje ręce tą małą dziwkę i tego chłopaka, który zdołał pomóc jej uciec. Pół godziny później śmierciożerca tracił powoli nadzieję, że złapie uciekinierów, kiedy spostrzegł z daleka bardzo podobną dziewczynę do tej którą trzymał w domu. Krzyknął w stronę Malfoya, który ruszył za nim pędem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Selwyn zaczął serwować w nich śmiertelnymi zaklęciami, ale Draco namówił go, że lepiej będzie jeśli wezmą ich żywcem. Xavier zgodził się i od tej chwili rzucał przed siebie mniej niebezpiecznymi zaklęciami, ale również groźnymi. Te osoby, które przed nimi uciekały były oczywiście z góry opłacone przez Malfoya. W pewnej chwili tak jak rozkazał, dziewczyna rzuciła w nich zaklęciem. Xavier machnął różdżką strasznie zniecierpliwiony. Tuż przed nim wybuchła kula ognia. Malfoy rzucił to zaklęcie w tej samej chwili. Ogień z ich różdżek zderzył się i poszybował w ich stronę. Wokół nich pojawił się dym. Kiedy zniknął po osobach, które opłacił nie było nawet śladu. Natomiast na ziemi kilkanaście stóp przed nimi leżały dwa zwęglone ciała. Nie można było rozpoznać twarzy. Selwyn rzucił się w ich stronę i zaczął przeszukiwać ich kieszenie. W płaszczu kobiety natknął się na to czego szukał. Wyjął papiery i przyjrzał im się. Prawdziwe. Na szczęście nie zostały zwęglone, ponieważ zostały zaczarowane tak, aby nie można było ich zniszczyć. Xavier uśmiechnął się uradowany w stronę Dracona.<br />
- Mam już to co ukradli. Wszystko w porządku - powiedział. Malfoy kiwnął głową.<br />
- Co z nimi? - zapytał po chwili. Selwyn wzruszył ramionami.<br />
- Nie wiem, nie obchodzi mnie to. Jeśli ktoś będzie tu szedł i się na nich natknie to może ich sprzątnie - mruknął. - Muszę iść, Malfoy. Dzięki przyjacielu. Spotkamy się później - rzucił jeszcze i teleportował się. Draco patrzył na niego póki nie zniknął. Na jego twarzy widniał wesoły uśmieszek. Naprawdę nie sądził, że uda mu się to przedstawienie. Ale zadziałało. Teraz musiał zatrzeć po sobie wszystkie ślady.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div>
Hermiona krzyknęła i natychmiast się obudziła. Ledwie mogła oddychać, była cała blada, a na czole spływała jej strużka potu. Rozejrzała się po pokoju i włączyła lampkę. Spokojnie, spokojnie przecież jestem w domu, wyszeptała gorączkowo rozglądając się wokół. Nałożyła szlafrok i po kolei zapaliła światło w każdym pokoju. Nigdy nie bała się ciemności, ale po czasie spędzonym w posiadłości Selwyna zmieniło się to. Ciemność od razu kojarzyła jej się ze strachem, strach z bólem, a ból z tym wszystkim co zrobił jej Xavier.</div>
<div>
To było piętno, które zostało w niej po tym jak spędziła zamknięta przez Selwyna. Śmieciożerca zawsze trzymał je w tej piwnicy. Nagie i bezbronne. Miała również koszmary. Za każdym razem były inne, ale najgorsze było to, kiedy budziła się i przez jedną straszną chwilę była pewna, że wciąż tkwi w domu Selwyna. Przyprawiało ją to wtedy o mdłości, serce waliło jej w piersi jak oszalałe i naprawdę długo później dochodziła do siebie. W takich chwilach bardzo chciała, aby ktoś spał tuż obok niej, mógł ją przytulić i uspokoić ją.</div>
<div>
Granger przełknęła gorączkowo ślinę i wciąż drżąc ze zdenerwowania, ruszyła do kuchni. Zaparzyła sobie cytrynową herbatę, wlała do niebieskiego kubka i ostrożnie wzięła do rąk. Napój parzyła jej wargi, ale to było do zniesienia. Dzięki temu częściowo dochodziła do siebie. Czuła jak cały ten strach z niej powoli uchodzi. Nigdy nie wyparowywał do końca. Jakaś cząstka zostawała w jej umyśle i budziła się, kiedy miała koszmary. </div>
<div>
Huk, który rozniósł się po domu, wprawił Hermionę w przerażenie. Odstawiła kubek, złapała różdżkę i ruszyła do salonu skąd dochodził hałas. Na ziemi leżała jedna z książek, która musiała wypaść z regału. Granger zaśmiała się trochę nerwowo. Strasznie skarciła się w duchu za to, że tak spanikowała. Wzięła książkę do ręki, przejechała po niej opuszkami palców i odstawiła na miejsce. Rozejrzała się uważnie po pomieszczeniu, odetchnęła i powoli zaczęła gasić światła. Kiedy w salonie zapanowała ciemność, ruszyła szybkim krokiem w stronę swojego pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Położyła różdżkę na stoliku nocnym i przełknęła ślinę. Merlinie, zachowuję się jak wariatka, pomyślała kładąc się do łóżka. Zakopała się w ciepłej pościeli i próbowała zasnąć. Nie mogła jednak tego zrobić. W głębi serca bała się, że znowu przyśni jej się koszmar i znowu będzie przechodzić to samo. Westchnęła cicho i zapatrzyła się w sufit. Miała tak spędzić resztę kolejnej nocy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div>
Kiedy rano wstała, Draco siedział już w kuchni. Posłała mu niezbyt przychylne spojrzenie i wyjęła miskę. Nalała sobie do niej płatków i zaczęła jeść. Nie miała siły na nic, a nie chciało jej się czekać aż mleko się zagotuje. Malfoy uniósł brwi.</div>
<div>
- Nie spałaś? Mam rozumieć, że umierałaś z tęsknoty za mną? - zapytał rozbawiony. Hermiona zmrużyła groźnie oczy, wzięła do ręki opakowanie płatków i cisnęła nim w Dracona. Blondyn nie zdążył się pochylić, a narzędzie zbrodni upadło na niego, wysypując przy okazji połowę swojej zawartości. Granger spojrzała na niego triumfalnym wzrokiem i ruszyła w stronę salonu. Na stole piętrzyły się książki. Hermiona spojrzała na ten widok zaskoczona i ruszyła w ich stronę, aby zobaczyć tytuły. Ciekawość zwyciężyła. </div>
<div>
- Za co to? - zapytała w końcu.</div>
<div>
- Za to, że podsunęłaś mi Notta na kandydata do ślubu z Daphne - powiedział. Granger usiadła na kanapie i zaczęła wertować jedną z książek. Była opasła i miała jakiś dziwny tytuł, ale szatynce najwyraźniej przypadła do gustu. - No, Granger. Spokojnie, możesz pohamować swoją radość. Jeszcze się na mnie rzucisz i co ja biedny wtedy zrobię - dodał po chwili z wrednym uśmiechem. Hermiona z początku miała zamiar zrobić mu krzywdę, ale zrezygnowała z tego. Zrobił jej naprawdę piękny prezent, a przecież nie musiał.</div>
<div>
- Dzięki - rzuciła w jego stronę, złapała jeszcze trzy książki i popędziła w stronę sypialni, zostawiając za sobą kompletnie osłupiałego Malfoya.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
_________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Gotowi do szkoły? Bo ja nie. Tak strasznie nie chce mi się tam wracać. Chcę jeszcze miesiąc lenistwa... :c<br />
Rozdział taki sobie, ale może wam się spodoba. Przy okazji ogląda ktoś Teen Wolf? Zrezygnowałabym z tego serialu bo główny bohater strasznie mnie irytuje, ale gra tam Dylan, więc nie mogę. Stiles górą! ♥<br />
Pozdrawiam!</div>
</div>
</div>
Airi http://www.blogger.com/profile/08612954966631822989noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4416220250143589317.post-79909645755050971502014-08-23T13:14:00.000+02:002014-08-29T12:07:07.522+02:00Rozdział 8<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"><br /></span>
<span style="font-size: x-large;"> D</span>raco zapukał do drzwi niewielkiego domu. Nikt jednak nie odpowiedział. Malfoy zmarszczył brwi i ruszył w stronę ogrodu. Uśmiechnął się na widok swojego starego przyjaciela, Teodora, który spał sobie beztrosko na leżaku. Miał na sobie spodenki oraz bluzkę, która odsłaniała tatuaż zaczynający się na jego ramieniu i kończący gdzieś na plecach.<br />
Malfoy wyciągnął z kieszeni różdżkę i wymamrotał krótką formułkę. Po chwili nad głową jego przyjaciela zawisło wiadro z wodą. Draco niby od niechcenia machnął różdżką. Woda wylała się na twarz mężczyzny, który zerwał się jak oparzony i przeklną szpetnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- A cóż to za język? - zapytał Malfoy rozbawionym tonem. Nott odwrócił się w jego stronę zaskoczony. Po chwili jednak zaśmiał się i poklepał Dracona po plecach. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Rozumiem, że się stęskniłeś bracie, ale nie musiałeś zaraz wylewać na mnie wody! - krzyknął udając oburzenie. Malfoy wykrzywił wargi w niewinnym uśmieszki. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Sądziłeś, że przepuszczę taką okazję? - zapytał. Teodor zaśmiał się i gestem zaprosił go na miejsce tuż obok siebie. Następnie wyciągnął butelkę Ognistej Whisky oraz dwa kieliszki. Draco napił się napoju z wdzięcznością. Przez chwilę czuł gorzki smak płynu, a potem poczuł jak po jego gardle rozlewa się przyjemne ciepło. Nott uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na Dracona. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Mów co cię do mnie sprowadza. Jakaś nadzwyczajna okoliczność, jak sądzę bo dawno się nie widzieliśmy - powiedział. Draco kiwnął poważnie głową. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Rzeczywiście, nadzwyczajna. Przyszedł do mnie przedwczoraj pewien mężczyzna i pytał się czy nie chciałbym się ożenić z jedną z jego córek. Oczywiście powiedziałem, że nie. Sam znasz moją sytuację, zresztą moje podejście do małżeństwa też. Spotkałem się potem z tą dziewczyną i obiecałem jej, że znajdę dla niej męża w miarę przystojnego i bogatego - odparł. Nott uniósł z zainteresowaniem brew.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ach! I wtedy pomyślałeś o mnie? Nie jestem żonaty jeśli chcesz wiedzieć, ale w ciemno nie pójdę. Kim jest ta dziewczyna? - zapytał biorąc łyk alkoholu. </div>
<div style="text-align: justify;">
- To Daphne Greengrass - odparł spokojnie. Teodor zachłysnął się. Draco walnął przyjaciela z całej siły w plecy. Mężczyzna zakaszlał, a jego bursztynowe oczy spojrzały na Malfoya z zaskoczeniem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Mówisz serio? Daphne Greengrass? Ta Daphne Greengrass? - zapytał. Blondyn kiwnął w odpowiedzi głową. Teodor wypił do końca zawartość kieliszka i uśmiechnął się radośnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- W takim razie wchodzę w to - rzekł zdecydowanie. Malfoy spojrzał na niego zadowolony. Granger miała racje. Nott był dobrym kandydatem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona chodziła po pokoju ze zniecierpliwieniem. Strasznie się nudziła. Malfoy poszedł odwiedzić Teodora, a ona nie miała już co robić. Przeczytała już chyba po raz siódmy książkę <i>Deszcz łez</i>. Historia była naprawdę piękna, ale ile razy z kolei można czytać tą samą książkę? Granger westchnęła i ruszyła powoli w stronę okna. Widok był przepiękny. Woda uderzała falami o brzeg. Szatynka zagryzła wargę i spojrzała na drzwi. Nie mogła już usiedzieć w tym domku nic nie robiąc. Chciała wyjść na dwór, pooddychać świeżym powietrzem. Decyzję podjęła w kilka sekund. Upewniła się, że nie zostawiła otwartego gazu w kuchni i wyszła na zewnątrz. </div>
<div style="text-align: justify;">
Na bosaka zaczęła iść przez piasek. Doszła powoli do brzegu i usiadła na ziemi. Piach był mokry, ale nie przeszkadzało to Hermionie. Uśmiechnęła się czując zapach soli oraz ryb. Kiedy ostatnio widziała morze? Sama nawet nie pamiętała. Chyba wakacje przed tym jak poszła do czwartej klasy. Pojechała razem z rodzicami...</div>
<div style="text-align: justify;">
No właśnie, rodzicami. Na samą myśl o nich, Granger poczuła kujący ból w piersi. Wyczyściła im pamięć i kazała wyjechać do Australii. Była to najcięższa decyzja jaką kiedykolwiek musiała podjąć. Kochała ich tak bardzo. Co z tego, że byli zwykłymi mugolami. Dzięki nim miała wspaniałe dzieciństwo. Nie wyobrażała sobie lepszych rodziców. Zawsze byli dla niej jak przyjaciele; miała w nich oparcie i nigdy nie podważali jej decyzji. Zawsze byli z nią. Pamiętała ten moment, kiedy okazało się, że jest czarownicą. Spojrzeli wtedy na nią z taką dumą, a ojciec wziął ją w ramiona i zaśmiał się. </div>
<div style="text-align: justify;">
- No widzisz, słońce? Zawsze mówiłem ci że jesteś wyjątkowa. A ty mi nigdy nie chciałaś uwierzyć! - krzyknął i zaczął ją łaskotać. Hermiona uśmiechnęła się na to wspomnienie. Jaka była wtedy szczęśliwa. Gdyby tylko widziała, co ją czeka...</div>
<div style="text-align: justify;">
Otarła samotną łzę, która popłynęła strużką po jej policzku. Wstała powoli i podeszła bliżej wody. Była lodowata, ale jej to nie przeszkadzało. Ruszyła powoli wzdłuż brzegu, zamyślona. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślisz czasem o swoich rodzicach? Tęsknisz za nimi? - zapytała Granger, kiedy usłyszała jak Malfoy teleportował się koło niej. Draco posłał jej zaskoczone spojrzenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Za matką... Zawsze była dla mnie dobra. Bardzo mnie kochała - odpowiedział po chwili. Hermiona kiwnęła głową. Malfoy przyjrzał się jej uważnie i dopiero wtedy spostrzegł, że drży z zimna. </div>
<div style="text-align: justify;">
- No nie, Granger! - zawołał. Zdjął kurtkę i narzucił jej na ramiona. - Sądzę, że jesteś już naprawdę duża. Ale zachowujesz się jak dziecko. Nie mam czasu cię pilnować, podawać ci syropki i gotować zupki. A to będę musiał robić jak zachorujesz - powiedział z wyrzutem. Hermiona zaśmiała się ochryple. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Merlinie! Chciałabym to zobaczyć - rzuciła ze śmiechem. Draco uśmiechnął się. Po chwili jednak jego twarz przybrała poważny wyraz. Pochylił się i wziął coś do dłoni. Hermiona po krótkiej chwili zobaczyła co to; mała muszelka. Malfoy przez chwilę obracał ją w dłoni i podał ją szatynce. Wzięła go do ręki nie odzywając się. Spojrzała niepewnie na blondyna nie będąc pewna co to znaczy. Ale on bez słowa wyjaśnienia po prowadził ją w stronę domku. Zrobił gorącą herbatę i cierpliwie czekał aż wypije ją do końca. Hermiona nie spieszyła z tym zbytnio. Piła powoli, aby się nie poparzyć. Kiedy wypiła ją do dna, przykryła się kocem i spojrzała na Dracona.<br />
- Malfoy... Mogę cię o coś zapytać? - szepnęła. Draco kiwnął w odpowiedzi głową. - Powiesz mi dlaczego tak naprawdę mnie tu trzymasz? Dlaczego mnie uratowałeś? Powinieneś mnie wydać - zapytała po chwili. Dracon spoglądał na szatynkę przez chwilę w milczeniu. Tak naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiał, ale znał odpowiedź.<br />
Odkąd Czarny Pan wygrał stracił nadzieję na lepsze jutro. Patrzył obojętne na wszystko co działo się wokół bo i tak wiedział, że nie zostało mu już niedużo czasu. A potem zobaczył Granger. Była w beznadziejnej sytuacji, a z jej twarzy można było odczytać ogromny ból jaki czuła. Ale w jej oczach... Wciąż miała nadzieję. Malfoy ją stracił od razu, pogodził się z tym, że nic nie będzie już jak dawniej. A ona mimo wszystko nadal wierzyła. Wierzyła, że jej przyjaciele ją stamtąd uratują. To było głupie, ale Draco pomyślał, że jeśli jej pomoże, jeśli ją stamtąd wyrwie i pomoże wrócić do przyjaciół to może coś się zmieni. A gdyby pozwolił jej tam zostać, to ta ostatnia iskierka, którą w nim odżyła umarłaby na dobre. To ona przywróciła w nim nadzieję i poczuł, że powinien jej się odpłacić. Oczywiście nie miał zamiaru powiedzieć tego wszystkiego Hermionie. Nie wiedział czy kiedykolwiek się na to odważy.<br />
Granger nie doczekała się odpowiedzi, ale nie miała mu tego za złe. Najwidoczniej miał jakieś swoje powody. I tak wiedziała, że jej nie skrzywdzi. Była tego pewna.<br />
Tyle jej wystarczyło.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
___________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ten rozdział jest taki... Sama nie wiem. Chyba tylko końcówka mi się podoba. </div>
</div>
Airi http://www.blogger.com/profile/08612954966631822989noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4416220250143589317.post-76411903498824341712014-08-10T23:55:00.002+02:002014-08-10T23:56:12.286+02:00Rozdział 7<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"> M</span>alfoy ziewnął przeciągle i wstał z łóżka. Założył na siebie pierwszą lepszą koszulkę i spodenki. Nie przejmując się za bardzo swoimi rozczochranymi włosami, zszedł na dół. Wziął do ręki Proroka Codziennego, którego czytał zazwyczaj przy śniadaniu. Już chciał zając swój fotel, kiedy spostrzegł, że ktoś na nim siedzi. Zastygł w bezruchu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Daphne Greengrass wyglądała bardzo zjawiskowo. Miała na sobie tylko jakąś koronkową fioletową piżamę, która doskonale odsłaniała jej piersi. Czarne włosy spływały kaskadami po nagich ramionach. Założyła nogę na nogę ukazując przy tym swoje ponętne uda. Natomiast usta wykrzywiła w słodkim uśmiechu. Powoli wstała i ruszyła w jego stronę niczym modelka na wybiegu. Wyrwała Malfoyowi z rąk gazetę i rzuciła ją za siebie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Podobam ci się? - zapytała patrząc mu głęboko w oczy oraz kładąc rękę na jego torsie. Draco przełknął ślinę i ruszył w stronę swojego fotela. Daphne spojrzała na niego zaskoczona. Po chwili jednak zacisnęła ręce w pięści i zatrzęsła się ze złości. Malfoy tymczasem zasiadł wygodnie w fotelu i otworzył Proroka Codziennego. Panna Greengrass wyrwała mu jednak gazetę i spojrzała na niego groźnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Stoję tutaj, w twoim domu, przed tobą zupełnie naga, a ty masz zamiar czytać gazetę? - krzyknęła z furią. Malfoy wzruszył ramionami. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, co chcesz osiągnąć. Ale proszę cie, Daphne nie myśl, że jeśli się z tobą prześpię to będzie oznaczało iż się z tobą ożenię - powiedział spokojnie. Greengrass rzuciła mu jadowite spojrzenie. Wreszcie usiadła na fotelu obok niego i westchnęła. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego? - zapytała tylko. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Twój ojciec wie dlaczego. Zresztą może nadejść taki czas, że o wiele lepiej będzie, jeśli będę sam. Przecież wiesz, że odkąd mój ojciec popadł w niełaskę, Czarny Pan przygląda mi się bardzo uważnie. A gdyby coś stało się mi, kto miał by cię ochronić? - mruknął z uniesionymi brwiami. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Moglibyśmy uciec.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sądzisz, że naprawdę da się przed nim ukryć? - zapytał. Greengrass spojrzała na posąg smoka stojący przy drzwiach i znów przeniosła wzrok na Dracona. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nienawidzę go - wyszeptała. Malfoy posłał jej mordercze spojrzenie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nigdy więcej tak nie mów - ostrzegł ją. Daphne wydęła usta w podkówkę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Niby dlaczego? Przecież wiem, że ty również. Przy mnie nie musisz udawać - mruknęła biorąc do ręki szklankę z sokiem. Draco posłał jej w odpowiedzi nieme pytanie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem, czy słyszałeś o mojej matce, Catreenie Greengrass. Zmarła jeszcze w czasie, gdy chodziłam do Hogwartu. Wszyscy mówili, że była ciężko chora. Tylko wiesz jaka była prawda? On ją wykorzystał. Kazał jej zadawać się z niebezpiecznymi ludźmi i wyciągnąć z nich jakieś informacje. Nie udało jej się, więc najpierw wziął ją na tortury i po wielu dniach w końcu zabił. Tak bardzo przez niego wycierpiała - powiedziała cicho. Malfoy spojrzał na nią surowo. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Posłuchaj Daphne... Wiesz co to oznacza? On nigdy o takich rzeczach nie zapomina. Z pewnością tobie również patrzy na ręce. Skoro twoją matkę wykorzystał, myślisz, że nie będzie chciał zrobić tego z tobą i twoją siostrą? Musicie wyjść za mąż i zaszyć się gdzieś. Tak będzie najlepiej - oznajmił jej. Dziewczyna posłała mu ponure spojrzenie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Przecież sam powiedziałeś, że przed nim nie da się uciec. Jeśli będzie chciał to to zrobi. I myślę, że tak stanie się już niedługo. Ostatnio kazał ojcu, aby przyprowadził swoją najstarszą córkę do siebie, czyli mnie. Jak myślisz czego będzie ode mnie chciał? Tego samego co od mojej matki - mruknęła. Malfoy wbił wzrok w ścianę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- W takim razie do niego pójdziesz i dowiesz się jakie ma dla ciebie zadanie. Jeśli nie dasz sobie rady, pomogę ci z nim. Tylko musisz pamiętać, aby nie wspominać o mnie. Nie byłby zadowolony z faktu, że ci pomagam - powiedział rozsądnie. Daphne posłała mu zaskoczone spojrzenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Naprawdę zrobiłbyś to dla mnie? - zapytała. </div>
<div style="text-align: justify;">
- No jasne. Skoro już mi to powiedziałaś, chyba nie sądzisz, że zostawiłbym cię z tym samą. Tylko proszę zrób coś dla mnie - ubierz się - odparł. Greengrass zaśmiała się i nałożyła na siebie płaszcz i uśmiechnęła</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zawsze myślałam, że jesteś dupkiem bez serca, Malfoy. Jednak okazuje się, że naprawdę jakieś tam serce masz - powiedziała z uśmiechem. Draco wzruszył ramionami. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiedz mi jeszcze dlaczego tak bardzo chciałaś wyjść za mnie? - zapytał po chwili.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś przystojny i do tego masz kasę. Czego jeszcze mogłabym chcieć? - zaśmiała się. Draco posłał jej zadowolone spojrzenie i wstał z fotela. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra, muszę iść Daphne. Jak chcesz to jeszcze tutaj posiedź tylko twoja wizyta ma zostać między nami. Później jak tylko znajdę czas rozejrzę się za mężem dla ciebie. A co z twoją siostrą? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem. Prawdopodobnie wyjdzie za Amycusa Carrow. Wiem, co zaraz powiesz, jest bardzo brutalny, ale całymi dniami go nie ma, więc tym lepiej dla Astorii - powiedziała po chwili. Malfoy kiwnął głową i ruszył się przebrać. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej, Malfoy! Ale gdybyś chciał się kiedyś zabawić, pamiętaj o mnie! - zawołała ze śmiechem. Draco posłał jej tylko krótki uśmiech i ruszył w stronę sypialni. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona czytała właśnie książkę, kiedy Malfoy wszedł do domku. Posłał Granger ponure spojrzenie i opadł na kanapę tuż obok niej. Szatynka uniosła pytająco brew. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co z tobą, Malfoy? - zapytała zaciekawiona. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic, Granger. Ostatnio odwiedził mnie Malcolm Greengrass i chciał namówić mnie, abym ożenił się z jedną z jego córek. Następnego dnia Daphne przyszła do mojego domu, zupełnie naga. Wyszło na to, że nie będę jej mężem, ale zgodziłem się pomóc jej w pewnej sprawie, w którą zamieszany jest Czarny Pan. I jeszcze muszę znaleźć jej dobrego kandydata na narzeczonego. Jestem wykończony - wymamrotał. Hermiona zaśmiała się i pokręciła z niedowierzaniem głową. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ty się przynajmniej nie nudzisz, Malfoy! A ja muszę siedzieć tutaj całymi dniami i czytać tą samą książkę po raz czwarty z kolei.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, jeśli jesteś taka chętna i chcesz przeżyć to co ja, to z chęcią się z tobą zamienię. A w ogóle to nie marudź, jeśli ci się nudzi możesz pocerować mi skarpetki - odparł wzdychając. Granger rzuciła w niego poduszką.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie zrobiłabym tego choćbym miała umrzeć z nudów! - krzyknęła wzburzona i popchnęła Dracona. Z głośnym jękiem upadł na podłogę. Malfoy spojrzał na nią z oburzeniem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ty niewdzięcznico! - mruknął, ale dalej nie chciało mu się wstawać. Zamiast tego ułożył się wygodnie na dywanie i zamknął oczy. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ty robisz? - zapytała rozbawiona Hermiona. Draco tylko mruknął coś pod nosem i westchnął. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Zastanawiam się za kogo wydać Daphne - powiedział ziewając. Granger zamyśliła się. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Za Blaise'a? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Zabini uciekł, zresztą nie mam z nim kontaktu już od dawna. </div>
<div style="text-align: justify;">
- To może Nott? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Masz na myśli Teodora? - zapytał z błyskiem w oku Malfoy. Hermiona kiwnęła potakująco głową. - Hej, to może się udać! W końcu zawsze mu się podobała... - dodał po chwili i wstał tak szybko, że Granger aż podskoczyła. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Muszę lecieć! Miejmy nadzieję, że on nie ma żony... A w ogóle widzisz, Granger? Jak chcesz to potrafisz! Jeśli uda mi się ich razem połączyć to kupię ci cały stos książek! - zawołał i znikł tak nagle jak się pojawił. </div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona uśmiechnęła się lekko pod nosem i wróciła do lektury.<br />
<br />
____________________<br />
<br />
Ostatnimi czasy nie mam w ogóle weny i nic mi się nie chce, a do końca wakacji zostało tak niewiele. I jeszcze ten upał... Dobra, za dużo narzekam. Idę sobie coś pooglądać, aby nie myśleć o szkole.<br />
Pozdrawiam.</div>
Airi http://www.blogger.com/profile/08612954966631822989noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4416220250143589317.post-22506365183494547622014-07-25T03:14:00.004+02:002015-06-29T00:54:24.959+02:00Rozdział 6<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"> K</span>iedy Draco wszedł do domku, wokół panowała cisza. Rozejrzał się po pokoju ze zmarszczonymi brwiami i ruszył w stronę sypialni Granger. Spała, a na jej twarzy malował się grymas bólu. W ręku zaciskała kurczowo różdżkę. Malfoy przykrył ją ciepłym kocem i powoli wycofał się do kuchni. </div>
<div style="text-align: justify;">
Po raz pierwszy, Draco zaczął się zastanawiać nad tym jak bardzo musiała cierpieć Hermiona będąc więźniem w domu Selwyna. Znał Xaviera, większość jego metod również. Przy spotkaniach zawsze opowiadał o tym jak traktuje dziwki, które trzyma w domu. Malfoy jednak zazwyczaj wyłączał się, gdy tylko zaczynał o tym rozmawiać. Był kim był, dupkiem bez serca, mógł ranić słowami, ale nigdy nie zraniłby kobiety lub zrobił coś wbrew jej woli. Wiele razy widział jak jego własny ojciec bił jego matkę. W takich chwilach chciał go zabić. Był wściekły na Narcyzę, że ona w ogóle nie walczyła, tylko po prostu pozwalała mu się wykorzystywać, robić za worek treningowy. Kiedyś z nią o tym rozmawiał, ale ona kazała mu się nie wtrącać i nie denerwować ojca. Dopiero wtedy zrozumiał, że tak bardzo go kochała, że nie była w stanie od niego odejść. Nawet jeśli w rzeczywistości był potworem i uwielbiał znęcać się nad słabszymi. </div>
<div style="text-align: justify;">
Draco wbił wzrok w ścianę i przypomniał sobie to przerażone spojrzenie Hermiony, gdy wszedł razem z Selwynem do piwnicy. Z pewnością nigdy tego nie zapomni. </div>
<div style="text-align: justify;">
Westchnął i poczuł, że burczy mu w brzuchu. Obejrzał dokładnie kuchnię. Przydałoby się zrobić zakupy, pomyślał cicho. Wyjął z szafki sos, kluski oraz wyjął dwa garnki. Postanowił, że zrobi spaghetti. Nie żeby był jakimś mistrzem kuchni, po prostu kiedyś w Malfoy Manor miał taką miłą gosposię, przy której zawsze siedział i patrzył jak gotuje. Pewnego razu mieszał jakieś składniki, gdy wparował ojciec i wściekł się widząc co robi. Kucharkę wywalił, a jemu samemu tak porządnie złoił skórę, że odechciało mu się przychodzić do kuchni. Ale dzisiaj mógł się poświęcić. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przy okazji spostrzegł, że na stole leżała książka, którą Granger z pewnością przeczytała z nudów. Draco postanowił zapamiętać sobie, że powinien kupić jej kilka nowych. To znaczy nie powinien, ale jakoś tak chciał, aby czuła się w tym domku dobrze... Malfoy zmarszczył brwi i poczuł, że coś dziwnie pachnie. Coś jakby się przypalało...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cholera! Moje kluski... - wymamrotał i skoczył w stronę garnka. Wyłączył gaz i odetchnął z ulgą. Tak bardzo się nie przypaliły, tylko te na samym końcu. W tej samej chwili do kuchni weszła Granger. Malfoy od razu spostrzegł, że była zapuchnięta od płaczu. Doszedł jednak do wniosku, że nie będzie jej dokuczał, przynajmniej na razie. Pomachał garnkiem w stronę Hermiony i kazał jej wyjąć talerze.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Będziemy jeść spaghetti - oznajmił. Granger spojrzała na niego zaskoczona, ale posłusznie wyjęła z kredensu dwa talerze i usiadła przy stole. Draco zarzucił sobie ścierkę na ramię i podał Hermionie porcję jedzenia. Mruknęła ciche <i>dziękuje </i>i wzięła się do jedzenia. Przez chwilę jadła spaghetti, nieprzekonana, jakby myślała, że Draco próbuje ją otruć, a potem krzyknęła. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej, to jest naprawdę niezłe - zawołała kiwając z uznaniem głową. Malfoy uśmiechnął się niezwykle zadowolony. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Szkoda, że umiem tylko to ugotować - powiedział na co dziewczyna zaśmiała się. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeśli chcesz to czegoś cię nauczę - obiecała. Po skończonym obiedzie opadła na kanapę i złapała się za brzuch.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Merlinie, umieram... Przyznaj się, że specjalnie zrobiłeś taki dobry obiad żeby mnie tu uziemić - oskarżyła go. Draco zaśmiał się. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ach, tak. No i jak widzisz osiągnąłem swój cel - powiedział nakładając szalik. Granger uśmiechnęła się i po chwili spoważniała. </div>
<div style="text-align: justify;">
- A jak tam spotkanie śmierciożerców? - zapytała po chwili zagryzając ze zdenerwowaniem wargę. Draco westchnął. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak widzisz stoję tu, więc niczego nie wie. Gdyby się dowiedział z pewnością by tu mnie nie było. Tylko wiesz, Granger... On dowiedział się o tych papierach. Jeśli mam upozorować twoją śmierć i tego mężczyzny, który pomógł ci się wyrwać, to znaczy mnie, muszę wsadzić jeszcze te kartki. Selwynowi i tak nieźle się z pewnością dostało, ale istnieje możliwość, że to mi będzie kazał tego później szukać. A jeśli ich nie będzie... - nie musiał kończyć. Hermiona doskonale wiedziała co się stanie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Oczywiście. Zrobię kopię, a prawdziwe papiery wsadzisz do naszych trupów - zgodziła się. Malfoy ruszył w stronę wyjścia i kiwnął na pożegnanie głową. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Kiedy znów tu przyjdziesz? - zapytała Hermiona zanim zdążyła ugryźć się w język.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem. Postaram się wpaść za kilka dni, abyś nie musiała umierać z tęsknoty za mną - powiedział szczerząc się. Granger wywróciła oczami i machnęła ręką. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Idź już i nie zatruwaj mi powietrza - mruknęła. Draco machnął różdżką, a jej włosy podniosły się do góry. Zanim Granger zdążyła krzyknąć, Malfoy wypadł z domku i teleportował się do Malfoy Manor. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Malfoy postanowił, że przejdzie się do księgarni. Założył skórzaną kurtkę i już miał wychodzić, kiedy w drzwiach zjawił się Malcolm Greengrass ze swoimi córkami: Astorią i Daphne. Draco jęknął w duchu. Jeszcze tylko jego i tych rozwydrzonych bab mu brakowało. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam nadzieję, że panu nie przeszkadzam, panie Malfoy. Przyszedłem porozmawiać o pewnej delikatnej sprawie - powiedział Malcolm podając mu prawicę. Draco uścisnął ją i uśmiechnął się przepraszająco. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak właściwie to ja wycho... - zaczął, ale nie zdążył skończyć. Siostry Greengrass uczepiły się jego ramion i pociągnęły wzdłuż salonu. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, z pewnością mu nie przeszkadzamy tatku. Prawda, Draconie? - zaszczebiotała słodko Daphne z uroczym uśmiechem na twarzy. Malfoy miał już coś powiedzieć, ale natychmiast z tego zrezygnował. I tak by go nie posłuchały. Doszedł do wniosku, że lepiej się przemęczyć, wysłuchać co od niego chcą i więcej ich na oczy nie zobaczyć. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ależ oczywiście, Daphne. Z chęcią posłucham co takiego was do mnie sprowadza - powiedział ze sztucznym uśmiechem. Zawołał swoje dwie służki i kazał im przynieść coś mocniejszego do picia oraz dwie herbaty dla pań. Kiwnęły głową i po chwili już ich nie było. Draco usiadł w skórzanym fotelu, podobnie jak pan Greengrass. Astoria i Daphne zajęły miejsce na kanapie i zaczęły rozglądać się ciekawie po rezydencji Malfoya z wyraźnym zachwytem. Z pewnością podobał im się skromny lecz bardzo bogaty wystrój wnętrza. Malfoy nalał do dwóch kieliszków najlepsze wino jakie miał w składziku i spojrzał na Malcolma z pytającym wzrokiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co cię do mnie sprowadza, przyjacielu? - zapytał uprzejmym tonem. Greengrass wypił łyk wina i pokiwał z uznaniem głową. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepyszne - powiedział. - Nie wiem czy już się domyślasz, a jeśli nie to... No cóż nie będę nic ukrywał. Trochę cienko u nas z pieniędzmi. A moje dwie córki są strasznie wybredne, mogłyby całymi dniami chodzić na zakupy i wydawać pieniądze. Zresztą są już dorosłe i sądzę, że to już czas, aby wyszły za mąż. Nie zrozum mnie źle. Kocham je najbardziej na świecie, ale one są czasami takie nieznośne... - wymamrotał wzdychając. Draco spojrzał na siostry, czy przypadkiem tego nie słuchają, ale one były całkowicie zajęte rozmową ze sobą na temat jego majątku. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ach, więc chcesz, abym ożenił się z jedną z nich? - zapytał popijając kieliszek wina. Było gorzej niż się spodziewał. Malcolm wyszczerzył zęby w uśmiechu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No cóż, tak. Rozmawiałem o tym z twoim ojcem, Draco zanim... Sam wiesz. Podobała mu się ta propozycja, ale nie zdążyliśmy przypieczętować naszej umowy. Pomyślałem, że jednak mimo wszystko spełniłbyś wolę ojca i ożenił się z jedną z moich córek - powiedział kiwając głową. Malfoy z trudem powstrzymał się, aby nie parsknąć śmiechem. Uspokoił się i spojrzał na mężczyznę wzdychając przeciągle </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, bardzo chętnie bym to uczynił. Obie twoje córki są piękne, nie wyobrażam sobie piękniejszych kandydatek na żonę. Jednak sam doskonale wiesz, co spotkało mojego ojca, Malcolmie. Czarny Pan nie spogląda na mnie zbyt przychylnie i istnieje możliwość, że kiedyś będę musiał odpokutować za czyny mojego ojca. W takiej sytuacji chyba rozumiesz, że mój ślub z którąś z twoich córek, niepotrzebnie by ją narażał - zawyrokował udając całkowicie bezradnego. Greengrass kiwnął ze zrozumieniem głową. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Oczywiście, że wiem, chłopcze. Masz jednak wysoko postawionych przyjaciół. W razie czego mogliby pomóc mojej córce. Ale to twoja decyzja. Mam jednak nadzieję, że się zgodzisz - powiedział. Draco pokręcił w duchu głową. Nie mógł uwierzyć, że on naprawdę myśli, że jeśli coś by mu się stało, jego żona byłaby bezpieczna. Selwyn od razu położyłby na niej łapy i nikt by się o tym nie dowiedział.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sam nie wiem... Ale uważam, że lepiej nie ryzykować. Jeżeli chciałbyś, Malcolmie mógłbym załatwić twoim córkom męża o wiele bogatszego ode mnie - odparł. Greengrass westchnął, ale widać było, że jest zawiedziony. </div>
<div style="text-align: justify;">
- No nic, w takim razie dziękuje za rozmowę, Draconie. Jeśli będę potrzebował pomocy z pewnością się do ciebie zgłoszę - obiecał. Jego córki stanęły jak na baczność i wyszły tuż za ojcem. Kiedy znaleźli się na dziedzińcu blondyn zauważył, że o czymś zapamiętale szepczą. </div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie wróży dobrze - pomyślał Malfoy biorąc łyk wina z kieliszka.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
____________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ten rozdział jest taki trochę weselszy od poprzedniego. Mam nadzieję, że się spodoba. </div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam!</div>
</div>
</div>
Airi http://www.blogger.com/profile/08612954966631822989noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4416220250143589317.post-27924060735445282752014-07-19T02:57:00.003+02:002015-05-17T19:53:20.872+02:00Rozdział 5<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"> D</span>raco najbardziej ze wszystkiego obawiał się właśnie spotkania śmierciożerców. Zjazdy te oczywiście organizował Czarny Pan. Malfoy wiedział, że gdyby Voldemort dowiedział się, że ukrywa Hermionę Granger, byłoby już po nim. Na szczęście bardzo dobrze umiał oklumencję. Swojego czasu nauczył go ojciec za co teraz mu w duchu dziękował. Pierwszy raz od bardzo dawna. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wszyscy zaczęli zajmować swoje zwykłe miejsca przy stole. Krzesło obok Czarnego Pana ziało pustką. Bellatriks Lestrange, ciotka Dracona była bez nawet najmniejszych wątpliwości jego najwierniejszą sługą. Została jednak zabita podczas Bitwy o Hogwart. Wszyscy dobrze wiedzieli, że od jej śmierci, Voldemort nie zaufał nikomu tak bardzo jak jej. Gdyby to zrobił miejsce obok niego z pewnością byłoby zajęte. Tak jednak nie było, przez co niektórzy mężczyźni spoglądali na nie łakomym spojrzeniem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Czarny Pan pojawił się kilka chwil później. Jak zwykle obrzucił całe towarzystwo surowym spojrzeniem i powoli ruszył w stronę swojego miejsca przy stole. Wszyscy spięli się automatycznie, a Dracona przez krótką chwilę dopadło przerażenie. Był pewny, że On już wszystko wie i zaraz będzie po nim. Po chwili jednak uprzytomnił sobie, że nie może pozwolić, aby zapanował w nim strach. Voldemort mógł to wyczuć, a resztę równie dobrze mógł mu podać jak na tacy. Wziął krótki oddech i uspokoił się. Swoją twarz jak zwykle otoczył maską będąc pewnym, że nie zdradza żadnych emocji. Wbił wzrok w blat stołu tak jak zresztą większość śmierciożerców. </div>
<div style="text-align: justify;">
Najgorsze w tych posiedzeniach było to, że Voldemort przez długi czas milczał. Po kolei obdarzał przenikliwym spojrzeniem każdego ze swoich sług i przyglądał mu się z namysłem. Nikt nie śmiał się nawet odezwać. Draco spostrzegł, że drżą mu dłonie, więc natychmiast zacisnął je w pięści. Marzył tylko o tym, aby skończyło się już to zebranie. Teraz, natychmiast. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie jest Selwyn? - rozległ się nagle po sali lodowaty ton. Wszyscy odruchowo spojrzeli w kierunku pustego krzesła obok Olafa Rosiera. Mężczyzna chrząknął lekko ze zdenerwowaniem</div>
<div style="text-align: justify;">
- On... Zajmuje się pewną sprawą. Ktoś ostatnio włamał się do jego domu i Xavier stara się odzyskać kilka skradzionych dokumentów... - wyszeptał drżącym głosem. Voldemort natychmiast znalazł się obok niego. Jego oczy błyszczały złowrogo. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba nie masz na myśli papierów, nad którymi kazałem sprawować mu pieczęć? - zapytał z naciskiem. Olaf skulił się w sobie i skinął tylko leciutko głową. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Chodzi tylko o dwie kartki, włamywacze nie zdążyli zabrać wszystkiego - dodał po chwili głosem. Czarny Pan zmroził go wzrokiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie trzęś się jak galareta, Rosier. Wstawaj i idź po Selwyna. I powiedz mu żeby nawet nie próbował się wykręcić od rozmowy ze mną. Inaczej będzie czekać go <i>niespodzianka - </i>powiedział z naciskiem. Olaf kiwnął posłusznie głową i ruszył w stronę drzwi. Kiedy tylko je zamknął, słychać było echo jego kroków.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy ty wiesz coś na ten temat, Malfoy? - zapytał niespodziewanie Voldemort. Dracon zamarł na jedną krótką chwilę. Nie pokazał jednak po sobie żadnych emocji i wzruszył ramionami. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiedziałem o tej kradzieży, Panie. Pomagałem Selwynowi i Rosierowi szukać uciekinierów, ale nie udało nam się - powiedział spokojnym tonem. Czarny Pan spojrzał mu głęboko w oczy. Malfoy zamarł na moment.Na szczęście Czarny Pan bez słowa odwrócił się na pięcie i kazał Yaxley'owi zdać raport. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dracon wypuścił powoli powietrze z płuc i dopiero wtedy poczuł jaki naprawdę był spięty. A przechodził przez to wszystko tylko po to, aby chronić Granger.<br>
Tak, on chyba kompletnie zgłupiał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona weszła do łazienki i powoli zaczęła zdejmować z siebie ubrania. Nienawidziła swojego ciała. Brzydziła się nim. Była tyle razy gwałcona, bita... Na jej rękach nadal widniały zaczerwienione ślady po kajdanach, w które skuwał ją Selwyn. Miała okropne rany. Siniaki na brzuchu. Ślady po oparzeniach, szramy. Z trudem mogła spoglądać w lustro. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przed oczami nadal majaczyły jej przeróżne sceny, kiedy była więziona w jego domu. Nie mogła w pełni pojąć tego, jak ktoś może być tak okrutny jak on. Bawił się jej strachem, ból napawał go radością. Był okrutny, przerażający. I mimo że Hermiona wyrwała się z jego macek, nadal czasami bała się, że to wszystko może być tylko snem i że zaraz znowu obudzi się w komórce. W jego domu. A on znowu przyjdzie i ją skrzywdzi. </div>
<div style="text-align: justify;">
Granger była silna. Silna niż ktokolwiek inny. Przez Xaviera tak dużo wycierpiała... Nie chodziło już tylko o ból fizyczny. Jej psychika siadała. Była zamknięta przez ponad trzy miesiące i jedyną jej myślą było to że Harry z Ronem z pewnością przyjdą i ją uratują. Nie dziś? To może jutro. Albo pojutrze, ale uratują. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie przyszli. </div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona wzdrygnęła się kiedy poczuła jego zapach. Dusił ją. Próbowała nabrać powietrza, ale nie potrafiła. Jej nozdrza były całe wypełnione zapachem jego ciężkich perfum. Wskoczyła pod prysznica i wylała na siebie cały lawendowy szampon. Nie zwróciła nawet uwagi na to, że myje się w zimnej wodzie. Było to jej obojętne. Jedynie co chciała to pozbyć się tego zapachu. Wzięła do ręki gąbkę i zaczęła szorować swoje ciało. Czuła, że powinna przestać. Z nóg i łokci lały się pojedyncze krople krwi, ale ona tarła dalej. Zapach nie ustępował, a ona nie mogła normalnie funkcjonować, czując go. Złapała mocniej gąbkę i zaczęła szorować szyję i obojczyki z jeszcze większą siłą. Czuła okropny ból, ale był on niczym w porównaniu z tym zapachem. Przestała, kiedy jej całe ciało płonęło i nie miała siły dalej szorować. Zapłakana spojrzała w lustro i poczuła gęsią skórkę. Była w łazience sama, ale oczami wyobraźni widziała, że on stoi tuż obok. Szorstką dłonią gładził ją po plecach, potem szyi, piersiach i brzuchu. Zadrżała. Jego tu niema, jego tu nie ma, powtarzała jak mantrę. Ale on stał tuż obok i uśmiechał się w ten swój przerażający sposób, a jego zapach uderzał do jej nozdrzy z pełną mocą.<br>
Znów przeżywała to od nowa. Ten ból, to upokorzenie. Krzyknęła z bezsilności i zagryzła dolną wargę aż do krwi. </div><div style="text-align: justify;">Nie wiedziała ile czasu minęło zanim wreszcie doszła do siebie. Prawą ręką przetarła powieki, gdyż lewą nie miała siły ruszać. Narzuciła na siebie szlafrok i pospiesznie złapała za mopa. Wytarła podłogę zalaną wodą. Następnie odłożyła wszystko na miejsce, wyrzuciła szampon do kosza i wróciła do swojego pokoju. Rzuciła się w stronę łóżka i zagrzebała w pościeli. Wiedziała, że nie uda jej się już zasnąć. Ale musiałla spróbować.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przełknęła ze zdenerwowaniem ślinę i wysiliła się, aby zacząć w miarę spokojnie oddychać. Merlinie, jak ona nienawidziła się w tamtej chwili. Spojrzała na swoje posiniaczone nadgarstki i zaśmiała się ochryple. Selwyn zniszczył ją. Zrobił z niej wrak człowieka. Przez niego bała się zasypiać. Śniły jej się koszmary. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zacisnęła ręce na swojej różdżce i rozpłakała się. Obiecała sobie, że go zabije. Będzie cierpiał za to co zrobił jej i innym dziewczynom. Będzie go dręczyć za małą Holly, za Janett, której zabił męża i kazał na to patrzeć. Zapłaci za to. Za wszystko co zrobił. </div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona położyła się i zaczęła powtarzać to jak mantrę. Zabiję go, zabiję go, zabiję go. </div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
W końcu zasnęła.<br>
<br>
<div style="text-align: center;">
____________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br></div>
W tym rozdziale opisałam uczucia Hermiony. Nie mam pojęcia czy mi wyszło. Nie wiem czy dałam radę odtworzyć to wszystko co w niej siedziało. Mam cichą nadzieję, że jednak mi się udało.<br>
Pozdrawiam. </div>
</div>
Airi http://www.blogger.com/profile/08612954966631822989noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4416220250143589317.post-31692437006477792842014-07-11T23:59:00.005+02:002014-07-11T23:59:48.891+02:00Rozdział 4<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"> D</span>raco przez ponad dwa tygodnie nie odwiedzał Granger. Nie miał bladego pojęcia, czy została w domku, czy jednak uciekła. Nie miał zresztą za dużo czasu, aby się nad tym zastanawiać. Gdy tylko teleportował się do domku, który wynajął w Hiszpanii, zdążył zdjąć ciuchy, przemyć twarz i zrobić bałagan. Porozwalał ubrania, paluszki i usiadł na kanapie udając, że czyta magazyn. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tak jak się spodziewał, po chwili zjawił się w jego domku Selwyn. Był cały czerwony na twarzy. Rozejrzał się po domku i spojrzał uważnie na Dracona. Malfoy uniósł w odpowiedzi brew i spojrzał na niego udając zupełnie zaskoczonego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Coś się stało, Xavier? - zapytał rzucając gazetę na stół. Selwyn zacisnął pięści ze złości. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ktoś włamał się do mojego domu! Wszedł tylnymi drzwiami i razem z taką jedną parszywą dziwką, weszli do mojego gabinetu i zabrali mi papiery!<br />
- Czy to było coś ważnego? Może nie jest tak źle - powiedział klepiąc go po ramieniu. Śmierciożerca prychnął. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest gorzej! Jeśli nie dorwę tych dwóch chłystków, a te papiery wpadną w niepowołane ręce, będę miał kłopoty - powiedział rozżalonym tonem. Draco uśmiechnął się w duchu. Bardzo się z tego cieszył. Nienawidził Selwyna najbardziej na świecie, a myśl o tym, że dostanie mu się od Czarnego Pana, napawała go optymizmem, który niestety musiał skryć. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przez kolejne dni, Draco pomagał mu w poszukiwaniach. Oczywiście były one bezcelowe. Istniał cień szansy, że mogą napatoczyć się na Granger, ale Malfoy miał nadzieję, że jednak została w jego domku. Jak się okazało, miał oczywiście rację. </div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy Selwyn był już ostatecznie przekonany, że to nie jego sprawka i przestał go pilnować, Malfoy udał się do domku. Hermiona zdążyła tam się przez ten czas zadomowić. Kiedy otworzył drzwi, Granger przyłożyła mu różdżkę do gardła. Wyglądała o wiele lepiej niż kilkanaście dni temu. Pachniała lawendą, dzięki maściom, siniaki zaczęły schodzić jej z twarzy, choć na policzku została jej blizna. Miała również trochę trudności z chodzeniem. Zauważył to widząc jak krzywi się, kiedy stoi na lewej nodze. Z łatwością wykręcił jej rękę, różdżkę wyrzucił przed siebie i uśmiechnął się zadowolony. Spojrzała na niego surowym wzrokiem, a kiedy ją puścił, rozmasowała bolącą rękę i usiadła na kanapie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego mi pomogłeś? - zapytała patrząc na niego uważnie. Draco nie spieszył się z odpowiedzią. Nalał sobie do szklanki soku i napił się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wolałabyś żebym cię wydał Czarnemu Panu? Czy zostawił w posiadłości Selwyna? - zapytał z rozmysłem. Hermiona spojrzała na niego lodowato. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj spokój, przecież wiesz o co mi chodzi. Byłam pewna, że zaciągniesz mnie do Niego... Ale ty mnie uwolniłeś z rąk tego brutala. Jaki miałeś w tym cel? Nie uwierzę, że działałeś z dobroci serca. Przecież mnie nienawidzisz. Jestem szlamą, pamiętasz? Kiedy mnie zobaczyłeś z pewnością byłeś bardzo szczęśliwy. Wreszcie byłam na swoim miejscu, prawda? - zapytała. Draco oparł się o ścianę i wbił w nią wzrok. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie znasz mnie, Granger. Dlatego radzę ci mnie nie osądzać. Równie dobrze mogę cię postawić przed oblicze Czarnego Pana i być pewnym, że mnie nie zabije - odparł zimno. - Zresztą uwierz mi, nienawidzę Selwyna bardziej niż ciebie. Odkąd uciekliśmy jest strasznie nerwowy. Byłaś jego ulubienicą jak sądzę - dodał po chwili. Hermiona zastygła, a na jej twarzy odmalował się ból. Natychmiast jednak postarała się to zatuszować, bo wbiła w niego wzrok i zacisnęła pięści. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jaki miałeś w tym swój cel? - zapytała z naciskiem. Malfoy wzruszył ramionami. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Doszedłem do pewnych konkluzji. Harry Potter nie żył, a ty tymczasem próbowałaś włamać się do domu Xaviera. Z pewnością chciałaś coś ukraść, prawda? Jeśli ty i ten twój przydupas Weasley chcielibyście ratować świat to z pewnością by się to nie udało. Ale gdyby Potter żył... Byłoby to bardziej możliwe - powiedział bardzo powoli. </div>
<div style="text-align: justify;">
- On nie żyje, Malfoy - odparła niemalże natychmiast. Draco przewrócił oczami i odstawił swój kubek na stole. Następnie usiadł na poręczy fotela i wbił w nią swój stalowy wzrok.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nigdy nie umiałaś kłamać, Granger. Nie zaprzeczaj faktom. Oboje wiemy, że on żyje i ma się bardzo dobrze. Z pewnością próbuje uratować świat, a ty miałaś mu w tym pomóc. Tylko nie wiem po jaką cholerę zakradałaś się do Selwyna. To znaczy wiem, chciałaś wykraść te papiery, po które byliśmy w gabinecie. Ale nie rozumiem jak mogłaś się dać złapać? A jeszcze lepszym pytaniem jest to jak on cię nie rozpoznał? Nie lubię Selwyna, ale on nie jest taki głupi na jakiego wygląda - mruknął. Hermiona westchnęła. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy ktoś wie jeszcze o twoich spostrzeżeniach? Że Harry żyje? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Oczywiście, że nie, Granger. Masz mnie za idiotę? W dzisiejszych czasach nie można ufać nikomu - odparł wzruszając ramionami. </div>
<div style="text-align: justify;">
- No właśnie, a ja ci zaufałam. Jak na razie wyszło mi to na dobre, ale... Naprawdę uwolniłeś mnie po to, aby upewnić się, że Harry żyje? - zapytała unosząc brew do góry. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego się tak dziwisz? Jeśli sobie zażyczysz, mogę cię tam odstawić z powrotem - odparł groźnie. Granger uśmiechnęła się szelmowsko. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra, dobra. Ależ by się ubawił, gdyby cię teraz widział. Ale wracając do twoich pytań... Złapał mnie bo ktoś mu dał cynk, że tam będziemy. Byłam jeszcze z Ronem, ale jemu udało się uciec. Zresztą Selwyn sądził, że byłam tam sama. A nie rozpoznał mnie, dlatego że świerzbiły go ręce. Byłam cała opuchnięta na twarzy, kiedy zaciągnął mnie do domu i nie był w stanie rozpoznać. A potem... Sama nie wiem. Chyba miałam szczęście - odparła zgodnie z prawdą. </div>
<div style="text-align: justify;">
- A więc twój ukochany cię zostawił, co? Do czego to doszło, że ja twój największy wróg, uratowałem ci skórę. Za taki czyn powinienem pójść do nieba. Ale powiedz mi jeszcze jedno. Patrząc na ciebie obstawiam, że byłaś tam kilka miesięcy. Dlaczego nikt nie przyszedł ci na ratunek? - zapytał zaciekawiony. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem, Malfoy. Zresztą nawet, gdybym wiedziała, to nie powinno cię to interesować - powiedziała zimno. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic nie poradzę na to, że jestem bardzo ciekawski, Granger - odparł uśmiechając się przy tym. Hermiona wywróciła oczami i westchnęła przeciągle. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Selwyn będzie mnie szukał i nie spocznie póki mnie nie znajdzie, prawda? - zapytała po chwili milczenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Z pewnością. Strasznie się trzęsie o te papiery, które mu zabrałaś. Myślałem o tym, żeby ukartować twoją śmierć jak z Potterem... Swoją drogą jak on to zrobił? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś za bardzo ciekawski, Malfoy. To że raz ci zaufałam, nie oznacza, że zaraz wszystko wyśpiewam - mruknęła. Dracon wzruszył ramionami. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Może i tak, ale to nie zmienia tego, że masz u mnie dług - odparł z wesołym uśmiechem. Hermiona rzuciła mu miażdżące spojrzenie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Merlinie, jak ja cię nienawidzę! Dlaczego spośród wszystkich ludzi na ziemi, musiałeś to być właśnie ty? - zapytała wściekle. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem w duszy bohaterem, Granger, ale nigdy nie miałem okazji się popisać, więc teraz przyszła moja kolej - odpowiedział. Hermiona rzuciła w niego poduszką, ale Draco ją złapał i wykrzywił usta w uśmiechu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kiedy uda ci się podrobić moją śmierć? Muszę się stąd wydostać - powiedziała. Malfoy wzruszył ramionami. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeszcze nie wiem. Jak się uda to ci powiem. Dlaczego jesteś taka niecierpliwa? Twoi przyjaciele z pewnością zaczekają, bo jak widać nie spieszyło im się za bardzo z ratunkiem dla ciebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A może po prostu uznali, że nie żyję? - odparła cicho. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Możliwe. Ale nie mów mi, że naprawdę w to wierzysz bo chyba zacznę wątpić w twoją inteligencję - powiedział Malfoy ruszając w stronę drzwi. Hermiona spojrzała na niego zaskoczona. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie idziesz? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Do domu. Niedługo odbędzie się narada śmierciożerców - powiedział Draco. Granger zesztywniała. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale chyba o mnie nie powiesz? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdybym chciał, zrobiłbym to już dawno. Czuj się bezpiecznie, przynajmniej na razie! - krzyknął znikając za drzwiami. </div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona spojrzała za nim i opadła na kanapę. Następnie rozejrzała się po domku i westchnęła. Miała straszne przeczucie, że będzie musiała w tym domku jeszcze trochę pomieszkać.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
__________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Podoba mi się ten rozdział. Znajduje się w nim kilka wyjaśnień, więc powinniście być zadowoleni. Idę oglądać mój ukochany serial - The 100. ♥<br />
Pozdrawiam ciepło!</div>
Airi http://www.blogger.com/profile/08612954966631822989noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4416220250143589317.post-91230700549312288952014-07-04T19:10:00.001+02:002014-07-04T19:10:18.633+02:00Rozdział 3<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"><br /></span><span style="font-size: x-large;"> D</span>raco tracił już powoli nadzieję, że Selwyn kiedykolwiek opuści swoją posiadłość. Malfoy nie mógł udawać, że wiecznie go nie ma, a gdyby to co chciał zrobić stało się, Xavier mógł skierować na niego swoje podejrzenia. </div>
<div style="text-align: justify;">
Plan, który przygotował, dotyczył Granger. A dokładniej jej odbicia. Wiedział, że to duże ryzyko. Mógł wpaść, a wtedy zabiliby zarówno jego jak i ją. Był również bardzo ciekawy dlaczego zaryzykowała pójście na wyprawę do domu Selwyna. Z pewnością chciała zdobyć jakieś informacje, które były tam ukryte. Mógł jej pomóc się wydostać, a ona dostarczyłaby to po co poszła, do Weasleya i Pottera jeśli jego przypuszczenia były słuszne i rzeczywiście żył. Nie wiedział czy to było warte takiego ryzyka, ale miał głęboką nadzieję, że oni mają jakiś plan w zanadrzu, aby pokonać Czarnego Pana. Nie był tego w ogóle pewny, ale chciał spróbować. W końcu istniał jakiś cień szansy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Sposobność do wykonania tego planu trafiła się kilka dni później. Xavier wziął pięciu ze swoich strażników i teleportował się. Miał mieć spotkanie z Olafem Rosierem. Draco wcale mu się nie dziwił, że zabrał ze sobą wsparcie. Olaf słynął z tego, że nie można było mu ufać. Takie spotkanie mogło być równie dobrze pułapką. Zresztą nawet bardzo dobrze się złożyło. Zostało tylko pięciu, obok których musiał się jakoś przemknąć. Na szczęście Malfoy znał wejście z tyłu domu. Musiał w jakiś sposób przejść przez żywopłot otoczony zaklęciami ochornnymi. Szczęście mu jednak sprzyjało - jeden ze strażników wyszedł ze strony domu robiąc w żywopłocie dziurę. Malfoy zaszedł go od tyłu i walnął oszałamiaczem. Mężczyzna zdążył wrzasnąć i zaraz za nim wybiegł drugi strażnik. Dracon zakrył kapturem szczelniej twarz, aby jej nie zauważył i jego również powalił. Był pewny, że żaden z nich go nie widział, ale dla pewności, wyczyścił im pamięć. Mógłby się tak nie bawić i po prostu ich zabić, ale wiedział, że to da Selwynowi do myślenia. Xavier nie był taki głupi na jakiego wyglądał. To że włamywacz nie zabił strażników, nie mogło wskazywać na śmierciożercę. Poplecznicy Czarnego Pana nie bawili się w usuwanie pamięci. </div>
<div style="text-align: justify;">
Malfoy rozejrzał i ruszył szybkom krokiem w stronę domu. Były zwykłe białe drzwi, które zlewały się ze ścianą. Draco wyjął różdżkę i wymamrotał kilka zaklęć. Selwyn nie zabezpieczył ich dokładnie. Malfoy wszedł do środka i przymknął je lekko. Poruszał się bardzo cicho. Jedna ze służących Selwyna sprzątała dom w ekspresowym tempie. Zapewne wolała to zrobić zanim Xavier wróci do domu. Wcale jej się nie dziwił. Był pewny, że gdyby Selwyn wrócił do swojej posiadłości, zaciągnąłby ją do łóżka, a jej nikt by nie pomógł. </div>
<div style="text-align: justify;">
Malfoy przekradł się przez salon i skierował w stronę piwnicy. Kiedy zszedł do środka, nie było tam nikogo. Zaklął szpetnie i wrócił szybo na górę. Przez chwilę sądził, że zabrał je ze sobą. W tej samej chwili usłyszał krzyk jakiejś kobiety. Skierował się w tamtą stronę i zobaczył strażnika, który szamotał się z jakąś dziewcztą. Draco podszedł do niego i z całej siły walnął go w głowę. Kobieta odskoczyła od niego zaskoczona i spojrzała na niego z przerażeniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie jest reszta? - zapytał ją. Zadrżała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Selwyn... On... Zostały nas tylko trzy... - wyszeptała. Malfoy z niepokojem stwierdził, że Xavier zabił trzy z nich. Może nie wytrzymały albo poniosło go. Rozkazał jej, aby zaprowadziła ją do reszty. Kiwnęła tylko głową i machnęła ręką w jego stronę. Nadal się go bała, ale była wdzięczna za to, że uratował ją z rąk tego opryszka. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zaprowadziła go do jakiejś komnaty. W rogu siedziała rudowłosa dziewczyna oraz Hermiona. Miały na sobie niewidzialne liny. Malfoy podszedł do nich i machnął krótko różdżką. Kobieta, która go zaprowadziła do tej sali, rzuciła się na dziewczynę i przytuliła do siebie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Uciekajcie stąd. Na dole są drzwi prowadzące na tyły domu. Znajdują się w tym korytarzu obok salonu. traficie? - zapytał. Obie kiwnęły głową i spojrzały na niego z wdzięcznością. Dracon nie zwrócił już więcej na nie uwagi tylko spojrzał na Granger. Miała na sobie jakąś szmatę podobnie jakie tamte dwie. Nic ona nie dawała bo i tak było widać całe jej ciało. Malfoy zdjął z siebie płaszcz i rzucił w jej stronę. Złapała go z zaskoczeniem i dokładnie się nim obwiązała. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ty robisz? Dlaczego mi pomagasz? - zapytała mrużąc oczy. Z pewnością myślała, że to jakiś podstęp. Draco rzucił jej zniecierpliwione spojrzenie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak widzisz ryzykuje dla ciebie życie, Garnger! Nie gadaj tylko chodź. Wiem, że chcesz stąd coś zabrać inaczej wcale by cię tu nie było - odparł i ruszył w stronę wyjścia. Dracon widział, że zaraz zaleje go masą pytań, więc uniósł ostrzegawczo rękę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Później sobie pogawędzimy. Selwyn może wrócić w każdej chwili. Możesz stąd uciec i wiesz dobrze, że jest to twoja jedyna szansa. Aby to zrobić musisz mi zaufać. Zrobisz to? Czy wolisz być dalej więziona? - mruknął patrząc jej uważnie w oczy. Była zaskoczona, ale zacisnęła usta w wąską linię i skinęła w jego stronę głową. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Musimy iść do jego gabinetu - powiedziała. Draco kiwnął głową i razem ruszyli biegiem. W pewnej chwili Hermiona pociągnęła go za rękę i oboje wpadli za ścianę. Przez korytarz przeszła gosposia z kubłem wody. Ruszyli szybko, aby ich nie zobaczyła i pokonali drogę po schodach na samą górę. Gabinet Selwyna nie był duży. Na ścianach znajdowały się półki z książkami, które miały służyć z pewnością do ozdoby. Draconowi nie chciało się wierzyć, że taki gbur i brutal jak on umie czytać. Hermiona ruszyła od razu w stronę biurka i zaczęła przetrząsać półki. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Czego mam szukać? - zapytał Malfoy podchodząc do niej. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakieś skrytki... Nie wiem, nie wiem... Czegoś, gdzie mógłby ukryć jakieś ważne papiery - wyszeptała gorączkowo. Draco kiwnął głową i przyjrzał się półkom z książkami. A więc nie były do ozdoby tylko do zakrycia drugiego pomieszczenia. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Szukaj dźwigu, tutaj za tymi książkami jest przejście - powiedział do niej. Hermiona rzuciła się w stronę szafek i zaczęła przeglądać zbiory. Wreszcie zmrużyła oczy i wyciągnęła jedną z nich. Półka powoli ruszyła się ukazując przejście. Hermiona ruszyła w tamtą stronę i zaczęła przeglądać papiery. Wzięła do ręki jakąś teczkę, książkę oraz różdżkę leżącą na krześle. Następnie skinęła głową w stronę Dracona. Wyszli pospiesznie z gabinetu Xaviera. Po chwili usłyszeli pospieszne kroki i Granger z przerażeniem zobaczyła, że po schodach wspina się pięciu strażników. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Cholera! - warknął Draco. Ruszył szybko w stronę okna i spojrzał w dół. Hermiona podbiegła do niego i pomogła mu otworzyć zardzewiałe okna. Malfoy obejrzał się za siebie i kazał jej skakać pierwszej. Granger zagryzła wargę, złapała go za dłoń i oboje runęli z okna. W ostatniej chwili rzuciła zaklęcie, dzięki któremu złagodziła upadek, a potem zerwali się widząc za sobą kolejnych dziesięciu strażników, Selwyna oraz Rosiera. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczęli szybko biec, zręcznie omijając zaklęcia szybujące w ich stronę. Kiedy dotarli do ulicy Draco złapał Hermionę za rękę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, gdzie się schowamy - rzucił. Granger kiwnęła głową. W tej samej chwili jeden z mężczyzn trafił ją zaklęciem w nogę. Krzyknęła, ale było już za późno. Oboje się teleportowali. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona upadła na piach i wrzasnęła z bólu. Draco podbiegł do niej i obejrzał jej nogę. Rozpoznał zaklęcie, którymi często posługiwali się śmierciożercy. Działało jak jad. Sprawiało okropny ból i powolne umieranie. Na szczęście Malfoy znał na to odtrutkę. Wziął ją na ręce i ruszył przed siebie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Cholera, Granger! Pomogę ci tylko przestań się tak wiercić - powiedział do niej i zacisnął zęby. Hermiona kiwnęła głową i starała się robić to co jej kazał. Ból był jednak nie do zniesienia. </div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy Draco dotarł do skał, szepnął coś po cichu. Tuż przed nimi zamigotały drzwi. Malfoy otworzył je kopniakiem i wniósł Hermione do środka. Posadził na kanapie i rzucił zaklęcie. Dzięki temu drzwi znów stały się niewidzialne. Malfoy pobiegł do pokoju i po chwili wrócił z jakąś buteleczką. Ukląkł przed krzyczącą z bólu Hermioną i nachylił się nad nią. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Posłuchaj mnie teraz uważnie, Granger. To jest antidotum na to zaklęcie. Aby zadziałało muszę to polać po ranie, ale ostrzegam cię, że będzie cholernie bolało - powiedział nachylając się nad nią. Szatynka spojrzała na niego załzawionym wzrokiem i kiwnęła lekko głową. Malfoy odetchnął i polał specyfikiem po jej nodze. Granger wrzasnęła z bólu, ale po już było po wszystkim. Draco pomógł jej siąść i spojrzał na mnie uważnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Muszę iść. Zaraz zaczną mnie szukać. Tutaj jest wszystko czego ci trzeba, lekarstwa, ubrania, jedzenie. Jeśli wyjdę, wiem że ty z pewnością będziesz chciała stąd zwiać, ale radzę ci zostać tu przynajmniej kilka dni. Oni będą cię szukać wszędzie, a ja jeśli się uda, spróbuję sfingować twoją śmierć i osoby, która cię uratowała - powiedział pospiesznie, a potem pobiegł w stronę drzwi i zostawił Granger na tej kanapie - zaskoczoną i przerażoną jednocześnie całą tą sytuacją.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
_________________________________</div>
<br />
Podoba mi się ten rozdział. ;)</div>
Airi http://www.blogger.com/profile/08612954966631822989noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4416220250143589317.post-37128549315233149512014-06-28T17:17:00.001+02:002015-07-24T22:51:47.532+02:00Rozdział 2<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"><br /></span>
<span style="font-size: x-large;"> P</span>osiadłość Selwyna była ogromna. Dom wyglądał jak zamek. Wokół niego rozciągał się żywopłot zasłaniający wszystko co działo się w środku. Kiedy Draco przekroczył bramę, ujrzał ponad dziesięciu mężczyzn pilnujących rwzydencji. Byli poustawiani w różnych miejscach i patrzyli na niego złowrogo. Na szczęście zostali przez Xaviera powiadomieni, że Malfoy przyjdzie do jego posiadłości, bo nie śmieli poruszyć się nawet na chwilę ze swojego stanowiska. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dracon nie miał pojęcia po co mu tyle strażników. Przecież w tym domu nie było nic szczególnego, zresztą nikomu nie przyszłoby do głowy, aby próbować się tam w ogóle włamać. Ten dom już z daleka bił strachem i śmiercią, a świadomość, że mieszka tam jeden z najbardziej brutalnych popleczników Czarnego Pana, również robił swoje. </div>
<div style="text-align: justify;">
Mężczyzna stojący przy drzwiach skinął głową w jego stronę głową i otworzył drzwi. Malfoy bez słowa wszedł do środka. Z salonu bił ogromny przepych. Pozłacane ramy obrazów, drogie fotele, kominek, ogromny dywan. </div>
<div style="text-align: justify;">
Draco wkroczył wgłąb salonu i usiadł na jednym z foteli. Po chwili usłyszał wrzask żony Selwyna, Eleonor. Wpadła do pokoju cała czerwona na twarzy. Miała na sobie długą suknię z niebieskiego jedwabiu. Czarne włosy związała w wytwornego koka. Na jej uszach, szyi oraz palcach wisiały srebrne i złote ozdoby. Malfoy musiał przyznać w duchu, że jest naprawdę piękna. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Kochanie, zaczekaj! - zawołał za nią Xavier. Kobieta spojrzała na niego z oburzeniem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie masz wstydu, naprawdę! Jak możesz zapraszać mnie tutaj i spoglądać na tej swój cały sztab dziwek? Wracam do domu! A jeśli wrócisz i pojawisz się tam z którąś z tych cholernych szmat, zarżnę jej gardło! Merlinie, dlaczego ja w ogóle za ciebie wyszłam?! - wrzasnęła głośno, kierując się w stronę drzwi. Xavier zaśmiał się. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Przecież wiem, że zaślepiły cię moje pieniądze, Eleonor. Możesz to przyznać! - warknął. Draco podniósł się z fotela widząc zmierzającą w stronę drzwi panią Selwyn. Kobieta zatrzymała się na jego widok. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Patrz, ty gadzie, pan Malfoy musiał słuchać naszej kłótni! - ryknęła jeszcze, a potem odwróciła się w stronę blondyna. - Bardzo miło mi pana znowu spotkać, panie Malfoy - dodała po chwili wdzięcznym tonem. Blondyn ukłonił się i ucałował wierzch jej dłoni. Eleonor była piękną kobietą. Piękną i próżną. </div>
<div style="text-align: justify;">
Posłała mu jeden ze swoich najbardziej uwodzicielskich uśmiechów i rzuciła w jego stronę znaczące spojrzenie. Malfoy uśmiechnął się tylko nieznacznie. Odkąd pamiętał, Eleonor próbowała go uwieść. Nigdy jednak jej się to nie udało. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Witaj, przyjacielu! Przepraszam za moją żonę, nudzi się beze mnie - zawołał nagle Xavier pojawiając się tuż obok nich. Eleonor rzuciła mu miażdżące spojrzenie i ruszyła w stronę wyjścia. Malfoy kiwnął tylko głową w stronę Selwyna zmuszając się na lekki uśmiech. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Mówię ci, Draco... Kobieta w domu to koniec świata. Nie wiem, gdzie ja miałem oczy, gdy się z nią żeniłem, ale teraz widzę, że ją tylko ciągnie do pieniędzy. Nie marnuj sobie życia, drogi przyjacielu, tylko ciesz się tym, że jesteś sam póki możesz - dodał po chwili zmęczonym głosem. Malfoy kiwnął ze zrozumieniem głową. I tak nie miał zamiaru się żenić. Nie była potrzebna mu kobieta, zresztą, gdyby Czarny Pan zdecydował, że już czas na niego, jego żonę zostawiłby na pastwę śmierciożerców. </div>
<div style="text-align: justify;">
Xavier położył mu rękę na ramieniu i przyjacielskim gestem wskazał pomieszczenie, gdzie mieli zjeść obiad. Draco z trudem powstrzymywał się, aby nie zrzucić jego dłoni ze swojego ramienia. Podszedł do stołu obstawionego najróżniejszymi daniami i usiadł sztywno na krześle. Xavier od razu zaczął z nim pogawędkę. Uwielbiał gadać bez przerwy i nawet nie zwracał uwagi czy ktoś go słucha. Malfoy musiał tylko od czasu do czasu przytaknąć, lub jeśli tego wymagał Selwyn, wydać okrzyk zachwytu. Po za tym mógł się spokojnie objadać kurczakiem i liczyć minuty do opuszczenia tego domu i towarzystwa Xaviera.</div>
<div style="text-align: justify;">
Stracił apetyt dopiero wtedy, gdy zobaczył jak dwie młode dziewczyny, całkiem nagie, nalewają mu i Xavierowi whisky do szklanki. Traktował je przy tym gorzej niż śmieci. Malfoy zacisnął z całej siły zęby. Marzył już tylko o tym, aby opuścić ten cholerny dom. </div>
<div style="text-align: justify;">
Selwyn jednak poczuł pokusę przedstawienia mu kolekcji kobiet, z którymi się zabawiał. Zaprowadził go do jakiejś piwnicy. Otworzył drzwi i gestem zaprosił do środka. Było tam ich sześć. Wszystkie w opłakanym stanie. Jedne bardziej pobite od drugich. Miały przerażenie wymalowane na twarzy. Spuściły wzrok i zadrżały widząc Selwyna. Draco z trudem powstrzymał się, aby nie odwrócić od nich wzroku. </div>
<div style="text-align: justify;">
Xavier kazał podnieść głowę jednej z nich i Malfoy przez chwilę myślał, że naprawdę zwariował. Ale nie. Przed nim siedziała Hermiona Granger, cała poraniona. Spojrzała na niego czekoladowymi tęczówkami. Mimo tego w jakiej sytuacji się znalazła, nie płakała. Wszystkie to robiły oprócz niej. W jej oczach Draco dostrzegł ból. Wielki ból.<br />
Malfoy zastygł w zdumieniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nienawidził Granger całym sercem. Gardził nią. Ale siedzenia w tym pomieszczeniu, w domu Selwyna i bycia przez niego wykorzystywanym, nie życzył nawet jej. Dostrzegła, że ją poznał. Mrugnęła tylko oczami. Była pewna, że Malfoy ją wyda i zostanie zaciągnięta przed oblicze Czarnego Pana. W końcu była poszukiwana. Draco nie mógł jednak uwierzyć, że Xavier jej nie poznał. Przecież jej zdjęcia wisiały niemalże wszędzie! Za pomoc w ukryciu gryfonki, można było zostać zabitym. Gdyby Selwyn dostarczył ją Voldemortowi, zostałby jego ulubieńcem. A gdyby zrobił to on, nie musiałby się martwić, że Voldemort kiedyś go dopadnie.<br />
Draco coś jednak nurtowało. Był ciekaw dlaczego Granger znalazła się w posiadłości Xaviera. Musiała z pewnością czegoś szukać w jego domu i została przy tym złapana. A jeśli tak... Było coś na rzeczy. Nie narażałaby się tak bez powodu. Czyżby Zakon Feniksa nadal istniał? Draco z trudem w to wierzył. Większość jego członków została odnaleziona i zabita przez śmierciożerców. Ale ona i Weasley gdzieś się ukryli. A Potter podobno nie żył. Chyba, że w jakiś sposób ukartował swoją śmierć. Ale czy było to możliwe? Gdyby tak, mogliby odnowić jego działalność. Tylko po co? Czarny Pan wygrał. Potter już raz z nim walczył i przegrał. Jeśli żył, czyżby łudził się, że tym razem go zniszczy? </div>
<div style="text-align: justify;">
Malfoy przywołał na twarz kamienny wyraz. Selwyn nie zobaczył jego zdumienia ani nie dostrzegł jak intensywnie wpatrywał się w jedną z dziewczyn. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Podobają ci się, co? - zapytał z rubasznym uśmiechem. Dracon zacisnął usta i mruknął coś w odpowiedzi, a potem razem opuścili piwnicę. Następnie odwrócił się w stronę Xaviera i poklepał go przyjacielskim gestem po plecach. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Muszę już lecieć, stary. Mam dzisiaj jeszcze kilka spraw do załatwienia i nie będzie mnie przez kilka dni - powiedział przepraszającym tonem. Selwyn spojrzał na niego rozżalonym wzrokiem, ale kiwnął głową. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Pewnie do jakiejś panienki się wybierasz, młody. Mam rację? - zawołał za nim. Draco wykrzywił tylko wargi w uśmiechu i ruszył w stronę wyjścia. Oczywiście nie miał zamiaru wyprowadzać go z błędu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wyszedł na dziedziniec. Obejrzał uważnie teren, ale tak żeby nie zwróciło to uwagi, któregoś ze strażników i wyszedł przez bramę. Przez chwilę szedł prostą drogą, czując jak wiatr smaga jego policzki, a potem teleportował się . </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Malfoy spojrzał na obraz malujący się za oknem. Bił się z myślami od kilku godzin. Miał przygotowany już cały plan, ale nie wiedział, czy dobrze robi. To znaczy na pewno robił źle, to o czym myślał był kompletnym szaleństwem, ale coś mówiło mu, że powinien zaryzykować. Co prawda obawiał się, że to wszystko może nie wypalić, ale istniała szansa, że jednak się uda.<br />
Zostawało tylko pytanie: dlaczego chciał to zrobić? I czy był w stanie zaryzykować przez to swoje życie? Życie, które i tak w każdej chwili mogło się niespodziewanie zakończyć? Odpowiedź szybko pojawiła się w jego głowie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Chciał wolności. </div>
<div style="text-align: justify;">
I był w stanie zaryzykować, nieważne z jakim skutkiem.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
______________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Boże, tak strasznie mi gorąco i przez to nic mi się nie chce. Nawet pisać. </div>
</div>
Airi http://www.blogger.com/profile/08612954966631822989noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4416220250143589317.post-85488627505444213432014-06-23T01:34:00.000+02:002015-07-24T22:38:20.858+02:00Rozdział 1<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"><br /></span>
<span style="font-size: x-large;"> D</span>racon obrzucił ponurym wzrokiem miejsce obok którego właśnie przechodził. Wszędzie walały się gruzy zniszczonych budynków. W powietrzu unosił się dym, który dusił i szczypał w oczy. Na ziemiach leżeli zabici mężczyźni, niektórzy nawet wypatroszeni z wnętrzności. Martwe kobiety z wyrazem bólu i przerażenia na twarzy. Większość z nich przed śmiercią z pewnością została zgwałcona. Małe dzieci, które zdążyły ukryć się przed śmierciożercami były brudne i miały rany na twarzy. Jeden chłopczyk, który miał na oko dziesięć lat, przytulał do siebie kurczowo siostrzyczkę. Płakała strasznie i wyrywała się w stronę zabitego ciała swojej matki. Chłopak mówił coś do niej, ale ona nie chciała słuchać. Wreszcie wyrwała się z objęć brata i pobiegła do matki. Zaczęła nią trząść i krzyczeć, aby wstała, bo przecież muszą uciekać. </div>
<div style="text-align: justify;">
Draco odwrócił wzrok i szedł dalej. Niektórzy na jego widok chowali się z przerażeniem. Inni kłaniali nisko. Kobiety płakały. Kiedy przeszedł obok jednej z nich, wrzasnęła z rozpaczy i zaczęła bronić się rękoma szepcząc gorączkowo, aby jej nie dotykał. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tak wyglądało życie odkąd Voldemort wygrał stracie z Harry'm Potterem. Śmierciożercy w imię Czarnego Pana plądrowali, palili, gwałcili, kradli... Nigdzie nie było bezpiecznie. Niektórzy z nich zabierali do domu jeńców i po prostu ich zjadali sycąc się błaganiami oraz prośbami o szybką śmierć. Inni zabierali ze sobą kobiety i więzili je w swoich domach. Traktowali je gorzej niż śmieci. Były przez nich bite i gwałcone dla przyjemności.</div>
<div style="text-align: justify;">
Malfoy zacisnął pięści. Teraz wydawało mu się strasznie głupie to, że kiedyś tak chciał należeć do sług Voldemorta. Co mu to dało? Czy był szczęśliwszy niż wcześniej? Uzmysłowił sobie tylko to jak dzięki ojcu owładnęła go żądza władzy. Przez niego stał się istotą z sercem z lodu. Kiedy śmieciożercy wygrali, ojciec był zadowolony. Ostatecznie zrzedł mu uśmieszek z twarzy, gdy Czarny Pan oddał go na tortury, a potem zabił. Jego matka, Narcyza Malfoy, odeszła kilka dni później. Kochała swojego syna i nie chciała go zostawić, ale ból po odejściu mężczyzny, którego kochała była nie do wytrzymania. Nie myślała o niczym. Po prostu to zrobiła. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dlatego Dracon został sam. Na razie chodził wolny, ale i tak nie był do końca bezpieczny. Wiedział, że Voldemort kontroluje każdy jego ruch. Wiedział, że prędzej, czy później i tak go zabije. Oczywiście mógłby przed nim uciekać. Ale czy to miałoby jakikolwiek sens? Nie miałby żadnych szans. Lepszym rozwiązaniem było zabicie się samemu, ale Malfoy nie miał odwagi tego zrobić. Nienawidził świata, w którym teraz musiał mieszkać, nienawidził Voldemorta, nienawidził Harry'ego Pottera za to, że przegrał, a miał w końcu załatwić Toma Riddle'a oraz za to, że umarł. Cholerny idiota!<br />
Ale Draco, mimo wszystko kochał życie. I tego się trzymał. Chociaż co to było za życie? Owiane pustką, strachem i ciemnością. Od dawna nie słuchał śpiewu ptaków ani niczyjego śmiechu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Voldemort zniszczył wszystko co było dobre. Osiągnął swój cel. Rządził światem i nie było nikogo kto mógłby mu się przeciwstawić. Nikogo kto mógłby z nim wygrać. </div>
<div style="text-align: justify;">
Malfoy idąc tak przed siebie, zaczął rozmyślać o ludziach, którzy znał. Co oni mogli teraz robić? Jego przyjaciel, Blaise ukrył się gdzieś na odludziu. Jego matka była czarodziejem czystej krwi, zmarła w Bitwie o Hogwart i Zabini doskonale wiedział, że będzie musiał ją zastąpić i dołączyć do śmierciożerców. Blaise może był aroganckim dupkiem, ale nienawidził zabijać. Poniżać i śmiać się - owszem, ale do tego nie był zdolny. Ręce okropnie mu się trzęsły, kiedy Draco kazał mu zabić. Nie zrobił tego. Nie dał rady. Dlatego Malfoy kazał mu się pakować i uciekać. Nieważne gdzie. Jego matka nie miała za wielkiego stanowiska wśród śmierciożerców. Owszem była piękna i czasami chodziła z bogatymi mężczyznami do łóżka, ale nie wybiła się tak bardzo, aby Voldemort poszukiwał jej syna osobiście. Istniała szansa, że gdy będą tropić inne osoby, które nie wstąpiły do armii Czarnego Pana, pominął go. A nawet jeśli to wyślą na niego dwóch idiotów, którzy po kilku dniach znudzą się szukaniem i pójdą splądrować jakąś wieś. </div>
<div style="text-align: justify;">
Marcus Flint, za którym nie przepadał zbytnio, poszedł śladami tatusia i wykonywał czarną robotę. Zawsze cieszyła go możliwość znęcania się nad innymi, a teraz mógł bezkarnie torturować i mordować ludzi. Taki stan rzeczy z pewnością mu się bardzo podobał. </div>
<div style="text-align: justify;">
Pansy Parkinson skończyła dość marnie. Co prawda chciała wstąpić do armii śmierciożerców, ale jej nazwisko nie budziło zbytniego szacunku. Zabili ją bez mrugnięcia okiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Co do osób z innych domów, Draco nie miał dużo informacji. Wiedział, że ta idiotka Lavender Brown, która śliniła się z Ronem została ugryziona przed Greybacka, ale nie przeżyła. </div>
<div style="text-align: justify;">
Bliźniaczki Parvati i Padma Patil ze względu na swoją urodę zostały wzięte do domowego burdelu Rosiera. Znęcam się nad nimi i bił tak długo aż obie zwariowały. A potem po wielu dniach w końcu je zabił. </div>
<div style="text-align: justify;">
Malfoy słyszał, że Flint chciał wziąć do siebie, tak jak Rosier bliźniaczki Patil, Lunę Lovegood, ale mu się nie udało i ślad po niej zaginął. Zresztą tak samo było z Neville'em Longbottomem, więc Dracon podejrzewał, że uciekli i ukryli się gdzieś razem. </div>
<div style="text-align: justify;">
O Weasleyach miał najwięcej informacji. Ich dom został doszczętnie spalony. Śmierciożercy zabrali całą rodzinę, którą udało im się zgarnąć w Norze. Artura i Molly zabili na miejscu, zginęli w walce, gdy za wszelką cenę próbowali chronić swoje dzieci.</div>
<div style="text-align: justify;">
Resztę Weasleyów skazano na egzekucję, którą byli zmuszeni oglądać inni. Ich rude czupryny jarzyły się w świetle zachodzącego słońca. Na pierwszy ogień wzięli Ginny Weasley. Pobili ją, zdarli z niej ubrania. Dotykali ją swoimi okropnymi łapami i torturowali. A ona tylko płakała. Chyba... chyba nawet nie miała siły, aby krzyczeć. <br />
Zamiast niej robili to jej bracia. George, zalany łzami spojrzał w stronę śmierciożerców, którzy ich otaczali.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zostawcie ją, proszę! Dajcie jej umrzeć z godnością. Zajmę jej miejsce! - krzyczał. Mężczyźni zarechotali tylko i zawołali Malfoya, aby dołączył do nich. Draco nie próbował odmawiać. Wyjął tylko różdżkę i rzucił w jej stronę zaklęcie uśmiercające. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Skończyliśmy z nią zabawę - powiedział pokazując głową resztę rudzielców, którymi mieli jeszcze się zająć. Słyszał jak bracia Ginny wrzeszczeli, ale to nie miało dla niego znaczenia. Prawda była taka, że gdyby nie on, Ginevra spędziłaby jeszcze godziny w mękach. Śmierciożercy nie zabiliby jej tak łatwo. Chyba tylko George zrozumiał co się stało. Był załamany, zlany potem, mokry od łez. Ale jego usta ułożyły się w nieme "dziękuje". <br />
Draco poczekał aż jego wezmą na tortury i wycofał się tak, aby nikt nie zawrócił sobie głowy jego zniknięciem. Obawiał się konsekwencji swojego czynu - wiedział, że gdyby Czarny Pan dowiedział się o jego przebłysku miłosierdzia, zająłby miejsce Weasleyówny w tempie ekspresowym. Na szczęście nikt tego nie zauważył, a George zabrał tajemnicę do grobu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Malfoy westchnął cicho i wkroczył do Malfoy Manor. Jego dwie służące i skrzat Mrożek pojawili się po chwili i zaczęli się kłaniać. Draco machnął ze zniecierpliwieniem ręką. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Przyszykujecie mi mój najlepszy garnitur i podajcie coś do jedzenia - powiedział. Służba natychmiast znikła, a on rozejrzał się po domu i ruszył w stronę fotela. Usiadł tam i łypnął okiem na zachodzące słońce. Za godzinę miał stawić się na spotkaniu z Xavierem Selwynem. Była to ostatnia rzecz na jaką miał ochotę, ale wiedział, że powinien utrzymywać z nim dobre relacje. Był jedną z największych szych wśród śmierciożerców. Wiedział, że skoro z nim się przyjaźni, nikomu nie przyjdzie do głowy, aby chociaż krzywo na niego spojrzeć. A było kilka osób, które z przyjemnością rzuciłyby w niego jednym z najgorszych zaklęć niewybaczalnych.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
___________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Nie wiem jak mi to wyszedł ten rozdział. Mam jednak nadzieję, że wprowadziłam was w klimat po przegranej Harry'ego.</div>
</div>
Airi http://www.blogger.com/profile/08612954966631822989noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-4416220250143589317.post-33274894780149996852014-06-22T00:48:00.001+02:002015-07-24T22:18:04.406+02:00Prolog<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"><br /></span><span style="font-size: x-large;"> H</span>ermiona spojrzała na Rona i kiwnęła głową. A potem wzięła głęboki wdech i ruszyła w stronę rezydencji Selwyna.<br />
Było ciemno, ale dziewczyna nie myślała nawet o tym, aby zapalić różdżkę. Zacisnęła zęby i zaczęła iść w stronę domu kiedy zrozumiała, że coś jest nie tak. </div>
<div style="text-align: justify;">
Odwróciła głowę i rozejrzała się wokół. Gdzie jest Weasley? Zmarszczyła brwi i w tej samej chwili poczuła świst tuż obok ucha. Nie czekając dłużej ruszyła biegiem przed siebie. Kiedy miała już nadzieję, że zgubiła śmierciożercę, chciała się teleportować. Portal jednak nie chciał się otworzyć. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Cholera, co się dzieje...? - wyszeptała. W tej samej chwili poczuła okropny ból w klatce piersiowej. Wrzasnęła z bólu i upadła na ziemię. Tysiące małych igieł wbijało się w jej ciało. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam cię, dziwko - usłyszała męski głos. Śmierciożerca złapał ją za włosy i pociągnął do tyłu. - Czuję, że razem nieźle się zabawimy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona poczuła łzy na policzkach. Próbowała wołać Rona, ale nie mogła wydobyć z siebie głosu. To już koniec, pomyślała. </div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0px;">
Ale rzeczywistość miała okazać się o wiele, wiele gorsza.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
___________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div>
Chyba zwariowałam, ale tak, zaczynam pisać opowiadanie Dramione! Wiem, że jest masa blogów o tej tematyce, ale jakoś nikt inny nie pasuje mi do tej historii. Tylko Draco i Hermiona. </div>
<div>
No, zobaczymy jak mi to wyjdzie. :D</div>
</div>
</div>
</div>
Airi http://www.blogger.com/profile/08612954966631822989noreply@blogger.com9